28.12.2009

wtorek, 29 grudnia





Odejście w Panu. Symeon żył w Duch Świętym i wiedział, że spotka, zobaczy Pana zanim umrze.
Ja widzę, spotkałem Cię Jezu, ale moje serce jest bardzo zgorzkniałe.
Myślałem, że wytrwam, że potrafię. Sam być samotnie. Jednak tyle we mnie rozpaczy i żalu. Próbuję sobie wybaczyć i zauważam jak wielu ludzi obwiniało mnie w sytuacjach, w których na to nie zasłużyłem. Dociera do mnie, że mojej rozbuchane poczucie winy, wykorzystywali niczym wierzchowca. Aby się przejechać, dokopać. Ta konkluzja jednak nie daje mi ukojenia. Daje brutalny obraz ludzi, w których wierzyłem.
Nie chcę zmienić w samoluba, ale jeżeli nie zacznę dbać o siebie, znowu będę kopany i wyśmiewany. Muszę nauczyć się w wielu sytuacjach mówić NIE.
Tobie Panie zawsze chcę mówić TAK i spróbować jak Symeon zawierzyć Ci bez reszty.
Amen.


Łk 2, 22-35

Gdy upłynęły dni Ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: "Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu". Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.
A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: 
"Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu 
w pokoju, według Twojego słowa. 
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, 
któreś przygotował wobec wszystkich narodów: 
światło na oświecenie pogan 
i chwałę ludu Twego, Izraela". 
A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu".


3 komentarze:

  1. nie jesteś workiem treningowym służącym do tego, żeby całe otoczenie mogło wyładowywać własne frustracje na Tobie. wszystko ma swoje granice...ludzie, którzy są blisko Ciebie powinni to zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...Holden...nie jest to tak,że sobie wyobrażasz,że Cię ktoś obwinia o coś??w powiązaniu z przeszłością??.....a może swoimi reakcjami dopiero powodujesz,że ludzie szukają w Tobie winy??....kiedyś przyjaciel powiedział mi:.."dlaczego pomniejszasz swoją wartość ???mówisz słowa które by ludziom nie przyszły do głowy...dopiero swoim gadaniem podsuwasz im możliwości.."......miał rację....jak wmawiasz wszystkim,że nabroiłeś to w końcu każdy zacznie się zastanawiać,że pewnie coś w tym jest skoro SAM tak mówisz......WYBACZ sobie to co było i zacznij wreszcie żyć normalnie....wtedy i samotności gorzkiej się pozbedziesz...tak myślę.....

    OdpowiedzUsuń
  3. otóż to, Maja ma rację z tym wybaczeniem.

    OdpowiedzUsuń