31.10.2010

niedziela, 31 października

Porywczość Jezusa? Nie, wielki szacunek dla domu Ojca.
Ten szacunek powinniśmy mieć wszyscy. I wierni, którzy przysypiają na mszach i księża liczący na spore datki.
Kilkakrotnie namawiano mnie na sesję zdjęciowe w kościołach, w kaplicach, na cmentarzach. Zamysł był taki, że kobieta ukazuje swoje piękno, ale pozuje – udaje, że się modli. Odmówiłem. Sztuka powinna znać granice. Nie bawi mnie prowokacja. Nie bawi mnie zabawa wiarą, uczuciami innych.
Irytują mnie jednak także protesty tzw. zwanych znawców sztuki. Ani pseudoartyści, ani krytycy nie potrafią się opanować z swojej zaciekłości. Brakuje im szacunku. Szacunku dla wiary, Boga, jego świątyni. Nie dotyczy to tylko chrześcijaństwa. Dotyczy to każdego wyzwania.


J 2, 13-22

Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie, oraz siedzących za stołami bankierów. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powyrzucał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, co sprzedawali gołębie, rzekł: "Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu Ojca mego targowiska". Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: "Gorliwość o dom Twój pożera Mnie".
W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: "Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?" Jezus dał im taką odpowiedź: "Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Powiedzieli do Niego Żydzi: "Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?" On zaś mówił o świątyni swego ciała. 
Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

30.10.2010

sobota, 30 października

Znać swoje miejsce w życiu, poznać je u boku Pana.
Zawsze pchałem się na front, na pierwszą linię. Musiałem być widoczny i krzykliwy. Miało mnie być pełno i wszędzie. Teraz schowany, zaszufladkowany, samotny.
Zawsze pierwszy, nagle stałem się ostatnim.
Ostatni, który zrozumiał, że jego miejsce jest blisko Boga, a nie w krzykliwym tłumie.


Łk 14, 1. 7-11

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Opowiedział wówczas zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:
"Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: «Ustąp temu miejsca». I musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. 
Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: «Przyjacielu, przesiądź się wyżej». I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony".

29.10.2010

piątek, 29 października

Czynić dobro zawsze. Zawsze, gdy to możliwe.
Przed laty, gdy grałem – miałem infantylny pomysł, że każdego dnia zrobię coś dobrego, a w nagrodę otrzymam od Boga – dobrą kartę, wielką wygraną w pokera lub na ruletce.
Kiedy moje chore myślenie przynosiło efekty, wychwalałem Boga głośno. Gdy nie skutkowało, nie skarżyłem się. Tłumaczyłem sobie, że mój uczynek był za skromny. Top myślenie chorego człowieka.
Trochę mi z niego zostało, ale dzisiaj, gdy uda mi się czynić dobro, nie oczekuję nagrody. Czuję się lepszym człowiekiem.


Łk 14, 1-6

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę.
Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: "Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?" Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił. 
A do nich rzekł: "Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz nawet w dzień szabatu?" I nie mogli Mu na to odpowiedzieć.

28.10.2010

czwartek, 28 października

ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW SZYMONA I JUDY TADEUSZA


Moje życie związałem z tymi imionami. Dałem swojemu synowi na imię Szymon, bo człowiek o tym imieniu pomógł Jezusowi. Jestem z Tadeusza, ojca, którym był tylko przez chwilę.
Jezus dokonał wyboru Apostołów. Te słowa św. Łukasza są przytaczane w roku liturgicznym kilkakrotnie, więc dzisiaj – wyjątkowo dzisiaj inaczej je rozważam.
Dla mnie imiona są ważne, czasami stanowią symbole. Przywiązuję się do nich i traktuje ich posiadaczy poważnie.
Imiona dla swoich dzieci wybrałem jako nastolatek. Miała być Weronika i Szymon. Są. Weronika daleko, Szymon blisko.
Kocham imię Anna, bo pasuje do małej dziewczynki, dorastającej kobiety i do damy. Zawsze kochałem Anny.
Taką litanię imion mógłbym ułożyć i brnąć w nią, ale puenta jest jedna. Smutna dla mnie. Od dwóch lat nie używam swojego imienia. Jest dla mnie przeklęte i złe. Kojarzy się tylko z brudem, bagnem, dnem. Zapożyczenie imienia od ulubionego bohatera książki, niektórych śmieszy, mnie ratuje przed światem i wciąż pozwala na bycie dzieckiem.
Jednak jest COŚ jeszcze – w ciągu ostatnich dwóch lat zrozumiałem, jak ważne jest dla mnie ważne imię Jezus.
To dzięki Niemu odzyskałem wzrok, słuch i czucie.


Łk 6, 12-19

W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą.
Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia. A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.

27.10.2010

środa, 27 października

Widzę te słowa. Chętnie bym je namalował.
Chętnie pochwyciłbym pędzel i mimo ułomności i braku talentu, to w szale uwielbienia dla tego Czytania – malowałbym tak długo, aż zrozumiałbym sens mojego życia.
Gdybym chciał opisać to co poniżej stałbym się grafomanem większym, niż mi się to zdarza. Gdybym chciał to komuś opowiedzieć, zakrztusiłbym się obłudą i pychą. Gdybym chciał to zaśpiewać, usłyszałbym słuszne gwizdy i pomruki.
Namalować wejście do raju, namalować swoim życiem.



Łk 13, 22-30

Jezus, nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: "Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?"
On rzekł do nich: "Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście». Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości». 
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi".

26.10.2010

wtorek, 26 października

Początek i koniec. Początek zrodzony z nadziei, koniec piękny. A co pośrodku? 
Nie wystarczy zrobić zaczyn, by był chleb. Nie wystarczy zasiać, by były dobre plony. Sam zamysł nie wystarczy. Ważny jest środek. Ważne jest życie. Jego jakość.
Gdyby posiane ziarno nie było pielęgnowane, uschłoby. Gdy zaczyn został źle i w pośpiechu przygotowany, jedlibyśmy zakalec.
Rozwaga, przez wielu zwana cierpliwością lub dokładnością, może doprowadzić do królestwa Bożego. Nie spryt, nie kalkulacja, ale rozwaga.
Wiem, że żyję byle jak, byle gdzie, byle żyć. Wiem co to rozwaga, ale sama wiedza to za mało, ale może być początkiem. Może być jutrem.


Łk 13, 18-21

 Jezus mówił: "Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach".
I mówił dalej: "Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło".

25.10.2010

poniedziałek, 25 października

Nadejdzie ten dzień? Niespodziewanie? Nadejdzie?
Jedno słowo, jedno oczu spojrzenie, jedna wiara. Jezus.
Jeden dzień, minione lata, oczekiwanie. Jezus.
Nie mam w sobie już zbyt wiele siły na zmagania z przeciwnościami. Jestem na pograniczu. Ale tli się we mnie jeszcze płomyk. Tli się we mnie nadzieja. Gdy głoszę, że ją utraciłem, nagle pojawiają się ludzie, którzy spokojnie mówią: - Poczekaj. Jest w tym słowie siła. Bo oni nie zarzucają mi niecierpliwości, nie oceniają mnie, mówią z rozwagą. Oni radzą.
Myślę, że to słowo pochodzi od Jezusa.


Łk 13, 10-17

Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować.
Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: "Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy". Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. 
Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: "Jest sześć dni, w które należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu". 
Pan mu odpowiedział: "Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?" 
Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.

24.10.2010

niedziela, 24 października

Nie jestem sprawiedliwy, nie gardzę innymi.
Boże, miej litość dla mnie, grzesznika.

  
Łk 18, 9-14

Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: "Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w duszy modlił: «Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam».
Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: «Boże, miej litość dla mnie, grzesznika». 
Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony". 

23.10.2010

sobota, 23 października

To już koniec? Czy ostatnia próba?
Drzewo figowe nie obrodziło. I ja czuję się podobnie po dwóch latach moich zmagań. Poddać się, rzucić to wszystko? Czy dać sobie jeszcze jedną szansę? Zawierzyć Bogu Ojcu i cierpliwie czekać na jutro, pojutrze. Na to, by było chociaż trochę lepiej?
Nie licytuję się z nikim na problemy. Przestałem opisywać każdy swój dzień, bo zamiast zrozumienia odczuwałem gorzki żal. Zamiast uspokojenia wpadałem w złość i gniew. Ale Ty Boże wiesz jak mi jest i co mi jest. Jak bardzo boli mnie ludzka samotność, obłuda własna i innych. W końcu jak nie potrafię od miesięcy poradzić sobie z utratą przyjaciela.
Drzewo figowe uratował ogrodnik. Ono samo było już bezbronne, suche, stare. Ja sam zrobiłem dla siebie tyle ile potrafiłem, więcej nie wiem czy nie potrafię, ale na pewno nie zdołam.
Każda minuta boli, każda godzina otwiera nowe rany. Gdy nie mam zajęcia, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nie mam do kogo zadzwonić, do kogo się przytulić, wygadać i wysłuchać. Ludzi pełno, ludzi nie ma wcale.
Nie potrafię odpisywać na elektroniczne listy, wyzute z uczuć i bliskości. Nie umiem rozmawiać przez telefon z ludźmi, którzy nie potrafią słuchać, bo właściwsze wydaje im się stawianie ocen i leczenie własnych kompleksów. W końcu nie potrafię oszukiwać kobiet, które ofiarują mi swoje uczucia, w momencie kiedy ja nic, a nic do nich nie czuję. Nie potrafię już oszukiwać, gorzej wychodzi mi manipulacja i kaleczę kłamstwa. Niby zdrowieje, a czuję się jakby mój stan pogarszał się z każdym dniem.
Wieczorami, aby nie zwariować w tej ciszy zaglądam do kieliszka. Gdy nie mam za co pić, szukam lekarstw. Aby zasnąć, aby zapomnieć, aby nie myśleć, aby nie zwariować. I wiem, że to droga donikąd, że znowu się pakuję w bagno. Ale – właśnie – zawsze jakieś ale - nie potrafię już sam sobie pomóc. Ratuję mnie tylko obecność Jezusa. Teologicznie jest wszystkim, ale prozaicznie – już mi nie wystarcza.
Wiem, że brzmi to jak bluźnierstwo. Szczerość jednak nigdy nie jest sonetem. Zazwyczaj bywa dramatem.


Łk 13, 1-9

W tym czasie przyszli niektórzy i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: "Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie".
I opowiedział im następującą przypowieść: "Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. 
Rzekł więc do ogrodnika: «Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?»
Lecz on mu odpowiedział: «Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć»".

22.10.2010

piątek, 22 października

Tak, jestem obłudnikiem, który nazywa rzeczy po imieniu, a nie potrafi odnaleźć swojego miejsca na ziemi.
Długów mam sporo i staram się o porozumienie, ale częściej chowam się jak mysz. I trzęsę się i liczę, że nikt mnie zauważy. Czas przeminie, kłopoty przeminą. Tak się jednak nie dzieje. Każdego dnia ktoś, coś – przypomina mi o mojej przeszłości. O tym, że było, ale że i jest.
Znaki czasu – umieć je rozpoznawać i nazywać. Strach pozbawił mnie tej umiejętności.


Łk 12, 54-59

Jezus mówił do tłumów: "Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: «Deszcz idzie». I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: «Będzie upał». I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?
Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka".

21.10.2010

czwartek, 21 października

Kto dzisiaj kłóci się o Jezusa. Niewielu. Wszyscy się kłócą o Kościół.
I mnie to irytuje, mnie zniewala i złości. Bo to nie jest spór o Ewangelię, nauki Jezusa. To jest spór w którym wciąż pada słowo „Kościół”. I najzabawniejsze jest to, że nikt nie zauważa głupoty jaką czynią politycy, dziennikarze, hierarchowie i inni wierni. Używają tego słowa i myślą: duchowieństwo. Krew mnie zalewa na takie stawianie sprawy. Bo Kościół to nie tylko stan duchowny, to ja, ty, on, ona, my, wy, oni.
Byłem dzisiaj świadkiem rozmowy dwóch studentek. Tłumaczyły sobie dlaczego nie chodzą do kościoła i gdzieś mają sakramenty. Argumenty były proste i szybko przez dziewczyny przyswajalne. Wymienię choćby trzy: bo księża, to oszuści; bo moja sąsiadka biega na mszę i do spowiedzi, a jest taka głupia i wreszcie – a masz jakiś dowód, że z tym Jezusem to prawda? - No właśnie! - odparła druga i już chciałem się wtrącić, bronić, udowadniać, gdy doszedłem do wniosku – one dojrzeją, jeszcze znajdą drogę do Jezusa. I co więcej powiedziałem sobie i mówię wam: - One też są Kościołem.
Jesteśmy zagubieni, ale nie obrażajmy się nawzajem. Nazywajmy Kościołem siebie i od siebie zacznijmy zmiany. Hierarchowie mogą nam w tym pomóc, ale nie są do tego niezbędni.


Łk 12, 49-53

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej".

20.10.2010

środa, 20 października

Bać się, czy lepiej żyć?
Pytanie jest naiwne i retoryczne. Ale niektórzy mogą wpaść w popłoch czytając dzisiejsze Słowo. Inni wyciągnąć wnioski, a pozostali jak ja – niestety – OBIECAĆ sobie i Panu, że spróbują.
Dostałem wiele od Ojca, a więc wiele się ode mnie wymaga. Niestety kiepskim jest uczniem. Trwonię aromat wiary. Czuję i wiem jak powinienem żyć, by zasłużyć na Królestwo Boże. Ale za dużo w tym chciejstwa, a za mało czynów.
A moja godzina może nadejść nagle. A ciągle wydaję mi się, że będę „tutaj” żył wiecznie...


Łk 12, 39-48

Jezus powiedział do swoich uczniów: "To rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie". Wtedy Piotr zapytał: "Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?"
Pan odpowiedział: "Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielał jej żywność? Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w duszy: «Mój pan ociąga się z powrotem», i zacznie bić sługi i służebnice, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu miejsce. 
Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą".

19.10.2010

wtorek, 19 października


Oczekiwać powrotu Pana? Czuję Jego obecność codziennie.
Biblijne oczekiwanie na Jezusa ma swoją wymowę i jest pięknym wyrazem miłości św. Łukasza. Moje codzienne spotkania z Panem, pokazują, że czekanie to świadectwo mojego życia, ale Jego obecność pomaga mi przetrwać, ufać, iść dalej.
Bez Niego NIC NIE JEST MOŻLIWE.


Łk 12, 35-38

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy, podobni do ludzi oczekujących powrotu swego pana z uczty weselnej, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze.
Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie".

18.10.2010

Święto ŚW. ŁUKASZA, EWANGELISTY

Dzisiaj mniej mnie, więcej hołdu, który oddaję świętemu Łukaszowi.
To Twój wspaniały robotnik, Panie. Na pewno dzięki niemu jestem bliżej Ciebie. To mój ulubiony apostoł. Ewangelista, który rzadko przerysowuje, koloryzuje i straszy. Oddaje Twoją Dobroć i Mądrość najlepiej. Na pewno najlepiej dla mnie.
To on przybliża mnie do Królestwa Bożego. Gdy sięgam po czytania mszy świętej zawsze zastanawiam się „czyja” będzie dzisiaj Ewangelia, gdy jest Łukasza jestem radosny i pogodny. Na co dzień pesymista, przy słowach świętego optymista, chociaż na kwadrans.
Przez niego mówisz Ty, on mówi przez Ciebie. To wspaniale, że został Twoim uczniem i naucza nadal. Doskonały robotnik WIARY, NADZIEI I MIŁOŚCI.


Łk 10, 1-9

Jezus wyznaczył jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów, i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi!» Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże»".

17.10.2010

niedziela, 17 października

Panie, swoimi czynami, a nie tylko słowami chcę abyś wiedział, że wierzę.
Wierzę w grzechów odpuszczenie. Sam ich nie zapomnę, nie roztrwonię, ale wyciągnę z nich naukę i przestrogi będę szukał.
Ostatnie 48 godzin pokazały, że potrafię, że mogę, że chcę. Krok po kroku. Kropla do kropli. Uczynek do uczynku. Słowo do zdania, opowiadania, życia lepszego.
Żadnych pustych gestów. Po prostu spokój i umiejętność wysłuchania Innych. Powoli, ale jestem bliżej Ciebie. W TO wierzę, taką mam nadzieję.


Łk 18, 1-8

Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: w pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: "Obroń mnie przed moim przeciwnikiem". Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: "Chociaż Boga się nie boję ani się z ludźmi nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie".
I Pan dodał: "Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?"

16.10.2010

sobota, 16 października


Nie zaprzeczam Twojemu istnieniu, Twojej wielkości. Czczę Cię słowem i duchem. Ranię postępowaniem.
Nie bluźnię przeciwko Tobie. Bluźnię przeciwko sobie. Tak dalej nie mogę żyć. Muszę COŚ zdecydować, postanowić, zmienić. To nie jest zabawa. To generalna próba przed dniem ostatecznym. Zbyt często o tym zapominam i żyję… byle jak, z dnia na dzień, bez celu, planu.
Niech wypełni mnie Duch Święty. Chcę TEGO.


Łk 12, 8-12

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych.
Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone. Kiedy was ciągnąć będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co mówić należy".

15.10.2010

piątek, 15 października

Obłuda zje mnie kiedyś od środka. Mówię dobro, robię zło.
A teraz czytam Pismo i co? Szukam ukojenia, rozgrzeszania, zrozumienia? Czasami tak bardzo gardzę sobą, że nie potrafię się uspokoić. Trzęsę się grzechem.
Zabijam swoje ciało alkoholem, tabletami. Zabijam swój umysł przypadkowymi, złymi spotkaniami. A potem zwracam i pokarm i słowa. Duszę się. Zagubiony w drodze, samotności, rozłące.
Obietnice składam wielkie, słowa układam w wiersze, a czyny moje są pozbawione (często) jakiekolwiek sensu.
Twoje słowa Panie są lekarstwem, tylko dlaczego ja Je tak źle stosuję?

Łk 12, 1-7

Kiedy wielotysięczne tłumy zebrały się koło Jezusa, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: "Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach.
Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: Bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie. 
Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. 
Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli".

14.10.2010

czwartek, 14 października

Trwoga. Nie strach, ale trwoga.
Trwoga, gdy czytam te słowa. Jezus miał w sobie tyle mądrości i odwagi. Mówił wprost i białe nazywał białym, a czarne czarnym. Nie kluczył, nie szukał zgniłych kompromisów. Jego misja była i jest jedna: przestrzega nas przed złym życiem, uczy miłości do Boga, do bliźnich, do samych siebie.
Brakuję mi choćby procenta TEJ odwagi, tej bezkompromisowości. Ciągle wybieram drogi na skróty, ciągle tchórzę, poddaję się bez walki.
W Bogu jest miłość, ale i prawda. Każde kłamstwo, załamanie natychmiast jest wykorzystywane przez grzech, niestety.


Łk 11, 47-54

Jezus powiedział do faryzeuszów i do uczonych w Prawie: "Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. A tak jesteście świadkami i przytakujecie uczynkom waszych ojców; gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce.
Dlatego też powiedziała Mądrość Boża: Poślę do nich proroków i apostołów, a z nich niektórych zabiją i prześladować będą. Tak na tym plemieniu będzie pomszczona krew wszystkich proroków, która została przelana od stworzenia świata, od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, który zginął między ołtarzem a przybytkiem. Tak, mówię wam, na tym plemieniu będzie pomszczona. 
Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli". Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby Go podchwycić na jakimś słowie.

13.10.2010

środa, 13 października

I wam, uczonym w Prawie, biada. Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie.
Gdybym pewnego dnia, za namową księdza, nie zaczął czytać Pisma – kim był dzisiaj był? Niczym. Nikim. Żadnym. Obojętnym. Głupim.
Czasami dodaje mi otuchy, czasami budzi lęk, często uczy, rzadko irytuje.
Nie jestem uczonym w Piśmie i nigdy nie będę, ale chciałbym tak wiele osób zachęcić do czytania Pisma. Nie musicie się zgadzać, nie musicie wierzyć. Postarajcie się zrozumieć.
Czytanie Pisma, to nie wertowanie przysłów i anegdot. To też nie wybór złotych myśli. To próba życia, szukania właściwej drogi.
Wiem, że duchowni też czytają codziennie Pismo, ale wiem, to dzisiaj na pewno – są równie niedoskonali jak ja. Ale i oni i ja wciąż się staramy. Byle nie był to tylko frazes i słomiany zapał.


Łk 11, 42-46

Jezus powiedział do faryzeuszów i uczonych w Prawie: "Biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić i tamtego nie opuszczać.
Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku. 
Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą". 
Wtedy odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: "Nauczycielu, tymi słowami nam też ubliżasz". On odparł: "I wam, uczonym w Prawie, biada. Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie".

12.10.2010

wtorek, 12 października


Staram się nie zapominać o obmyciu rąk przed posiłkiem. Nie dla higieny, ale właśnie przez pamięć dla tej Ewangelii. 
Pamięć o tym słowach jest we mnie codziennie. Nie jest wytrychem, którym oskarżam innych. Napominam siebie. Dziękuję Bogu za posiłek, ale pamiętam też, że nie czyste ręce świadczą o mnie. O tym decydują czyny, słowa, duch. 
Czyste sumienie. Nie, nie jestem pięknoduchem. Czyste myśli i serce, to mój ideał każdego dnia. Gdy się budzę, a sypiam mało lub wcale, zastanawiam się co mogę zrobić, by być lepszym. Często kończy się tylko na planach, ale czasami sam siebie zaskakuję i robię postępy. Postępy w byciu prawdziwym. 




Łk 11, 37-41


Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem.
Na to rzekł Pan do niego: "Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste".

11.10.2010

poniedziałek, 11 października

Chrystus - Mesjasz, wybrał nas i wciąż namawia, abyśmy porzucili swoje niegodne życie.
Jonasz namawiał mieszkańców Niniwy, aby się zmienili. Crystus robili to wciąż.  Rozmowa z Nim podtrzymuje mnie przy życiu. Dostaje od Niego więcej niż od ludzi, którym wydaje się, że za pieniądze można kupić przyjaźń, przychylność, zrozumienie. 
Kiedyś schylałem się pod każde pięć złotych i każde dziesięć zyskane traciłem. Dzisiaj wolę rozmowę i dobrą radę od kilku srebników. Wparwdzie jestem w sytuacji tragicznej, ale wiem, że rozmowa z Jezusem jest lepszym rozwiązaniem, niż żebranie i utrata honoru. 
Może niewielu może w to uwierzyć, ale mam honor, zasady i wcale nie brzydzę się patrząc w lustro.


Łk 11, 29-32


Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: "To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz".