31.03.2010

czwartek, 1 kwietnia


Czas WYBACZYĆ INNYM, przebaczyć sobie. Czas obmyć nogi każdemu z Was.
Pan obmył nogi swoim uczniom, nakazał, aby oni zrobili to samo. Szymon nie potrafił początkowo pojąć czynu Pana, ale potem do jego serca napłynęła ta wspaniała myśl, czucie wiary, miłości, oczyszczenia.
W ostatnich dniach tak bardzo czułem się poruszony, dotknięty, rozkwaszony. W swoim bólu raniłem innych, teraz przepraszam i czuję, że nastał CZAS, w którym chciałbym wykrzyczeć swoje winy, ale nie dla efekciarstwa, ale dla przebaczenia, wybaczenia. Niech ten krzyk będzie głuchy, niech zamiast niego nastąpią czyny. Niech moje staranie o siebie będzie też staraniem się o innych.
Bo: Dałem wam bowiem przykład – POWIEDZIAŁ JEZUS. Jego słowa nie są i nie były puste. On to zrobił, ja chciałbym zacząć, nie cofać się wciąż.


J 13, 1-15

Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.
W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.
Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: "Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?" Jezus mu odpowiedział: "Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później to będziesz wiedział". Rzekł do Niego Piotr: "Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał". Odpowiedział mu Jezus: "Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną". Rzekł do Niego Szymon Piotr: "Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę". Powiedział do niego Jezus: "Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy". Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: "Nie wszyscy jesteście czyści".
A kiedy im umył nogi, przywdział szaty, i gdy znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: "Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem". 

30.03.2010

środa, 31 marca


Czy Judasz okazał się na tyle podły i słaby, czy jego los został wyznaczony, naznaczony?
Brak wiary w przypadki rodzi wątpliwości. Bo już wcześniej zostało zapisane, że Jezus zostanie zdradzony. Czy Judasz miał szansę być dobrym człowiekiem? Przecież był obok Jezusa. Słuchał. Czy wierzył? Nie jestem uczony w piśmie, ale jakoś nie przypominam sobie innych opisów życia Judasza. Jakim był wcześniej? Dlaczego się przyłączył do Jezusa? Dlaczego, dlaczego?
Lepiej, byłoby dla tego człowieka, gdyby się nie narodził – orzekł Jezus. Panie, to prawda, ale przecież zdrada Twojego ucznia była przewidywalna, była zapisana.
Nie szukam usprawiedliwienia dla Judasza. Zdradził, tak jak i ja zdradzam Cię swoimi grzechami. Budzi się jednak we mnie tyle pytań, tyle wątpliwości, tyle rozterek. Czy mój los też jest już zapisany, czy nie mam już żadnej szansy?



Mt 26, 14-25

Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: "Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam". A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać.
W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: "Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?" On odrzekł: "Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: «Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami»". Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę. 
Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł: "Zaprawdę powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi". Zasmuceni tym bardzo, zaczęli pytać jeden przez drugiego: "Chyba nie ja, Panie?" 
On zaś odpowiedział: "Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane; lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził". Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić, rzekł: "Czy nie ja, Rabbi?" Mówi mu: "Tak jest, ty". 

29.03.2010

wtorek, 30 marca

Gdy grzeszę czuję się Judaszem, gdy błądzę czuję się Piotrem.
Jako nastolatek napisałem dramat pt. Być Judaszem. Niezdarnie, lecz pełen emocji ślęczałem nad tymi słowami dwa tygodnie. Noc w noc. Spieszyłem się, bo zbliżał się Wielki Czwartek, a chciałem przed tym dniem dać moje pisanie księdzu proboszczowi. Nieżyjący ks. Waldemar przeczytał sztukę w jeden wieczór i przyjechał do nas do domu. Mówił krótko, ale pamiętam te słowa: ­- Ty próbujesz zrozumieć Judasza, rozgrzeszasz Piotra. To twój sukces. Nie literacki, lecz jako młodego człowieka.
Próbowałem go dopytać o sens tych słów, ale on się spieszył. Na odchodne oddał mi rękopis.
W mojej sztuce Judasz wiesza się na drzewie, na oczach Piotra. Piotr nic nie może zrobić, bo przed nim wrosła ściana wody, przez którą widzi, ale nie może jej przejść.
Czytając dzisiaj słowa świętego Jana, przypomniałem sobie tamte wydarzenia, słowa, ks. Waldemara. Tylko sztuki nie mogę odnaleźć, próbuję sam siebie odnaleźć.


J 13, 21-33. 36-38

Jezus w czasie wieczerzy z uczniami swoimi doznał głębokiego wzruszenia i tak oświadczył: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi". Spoglądali uczniowie jeden na drugiego niepewni, o kim mówi.
Jeden z uczniów Jego, ten, którego Jezus miłował, spoczywał na Jego piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: "Kto to jest? O kim mówi?" Ten oparł się zaraz na piersi Jezusa i rzekł do Niego: "Panie, kto to jest?" 
Jezus odpowiedział: "To ten, dla którego umaczam kawałek chleba i podam mu". Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba wszedł w niego szatan. 
Jezus zaś rzekł do niego: "Co chcesz czynić, czyń prędzej". Nikt jednak z biesiadników nie rozumiał, dlaczego mu to powiedział. Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że Jezus powiedział do niego: "Zakup, czego nam potrzeba na święta", albo żeby dał coś ubogim. On zaś po spożyciu kawałka chleba zaraz wyszedł. A była noc. 
Po jego wyjściu rzekł Jezus: "Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim chwałą otoczony, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy. Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale jak to Żydom powiedziałem, tak i wam teraz mówię, dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie". 
Rzekł do Niego Szymon Piotr: "Panie, dokąd idziesz?" Odpowiedział mu Jezus: "Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz". Powiedział Mu Piotr: "Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie". Odpowiedział Jezus: "Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz". 

28.03.2010

poniedziałek, 29 marca

Nie wierzę w przypadki. Mieszkam w dzielnicy Łazarz i czuję się jak on, wpół umarły, wpół wskrzeszony. Przebudzony.
Czytałem podczas mszy „Mękę Pańską”. Byłem apostołem, tłumem, Piłatem. Mój przyjaciel czytał kwestie Jezusa. Nigdy nie czułem takiej tremy, tak trzęsących się knykci, łydek. I głos mi drżał. Czytanie Ewangelii zawsze jest dla mnie przeżyciem, ale TO było dla mnie WSTRZĄSEM.
Czułem się przenikniony atmosferą Golgoty.
A teraz dopływa we mnie zupełnie inna myśl, inne emocje. Cud Łazarza, którego wszyscy mieli za martwego, a Jezus dał mu życie, dał mu szansę.


J 12, 1-11

Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego oleju nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami je otarła. A dom napełnił się wonią olejku.
Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który Go miał wydać: "Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?" Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano. 
Na to Jezus powiedział: "Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie". 
Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili stracić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa. 

27.03.2010

niedziela, 28 marca



Niedziela Palmowa.

Witali Go jak króla, zabili jak zwierzę.
Kilka dni przed zdradą Judasza, przed ostatnią wieczerzą, przed poprowadzeniem Go do Piłata i Heroda, tłum witał Jezusa jako swojego Pana. Był dla nich Królem z niebios. Jakże przewrotny wstęp do Męki Pańskiej. Jakże, to ludzkie i podłe. Nagle białe, nagle czarne. Najpierw – Jesteś Panem, potem – Jesteś łotrem. Najpierw z miłością – Królu, potem szydząc – Królu Żydowski.
W ewangelii świętego Łukasza jednak porusza mnie najbardziej cudowne, poetyckie, prawdziwe zdanie wypowiedziane przez Jezusa Pana.
Gdy faryzeusze napominają Go, aby skarcił swoich uczniów i nakazał im milczenie, Ten odrzekł: Powiadam wam, jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą.
I to jest istota naszej wiary – Chrystus jest wszędzie, tylko czy potrafię Go dostrzec, czy mam w sobie tyle pewności wiary, by wciąż i trwale oddawać mu hołd? Najczęściej zawodzę, bo najpierw wychwalam Go z palmami w dłoniach pod niebiosa, a potem, gdy boli mnie życie i ciągłe kłopoty, klnę – Boże, dlaczego jesteś dla mnie niesprawiedliwy, przecież składałem Ci hołd?
Jezus jest sprawiedliwy. Nie jest wyrachowany tak jak ja. Jest cierpliwy. Jest miłosierny. Jest naszym Panem, który za mnie oddał życie.


Łk 19, 28-40

Jezus ruszył na przedzie zdążając do Jerozolimy. Gdy przyszedł w pobliże Betfage i Betanii, do góry zwanej Oliwną, wysłał dwóch spośród swoich uczniów, mówiąc: "Idźcie do wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie oślę uwiązane, którego nikt jeszcze nie dosiadł. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj. A gdyby was, kto pytał, dlaczego odwiązujecie, tak powiecie: «Pan go potrzebuje»".
Wysłani poszli i znaleźli wszystko tak, jak im powiedział. A gdy odwiązali oślę, zapytali ich jego właściciele:, „Czemu odwiązujecie oślę?" Odpowiedzieli: "Pan go potrzebuje". I przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze, wsadzili na nie Jezusa. Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze. Zbliżał się już do zbocza Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno: "Błogosławiony Król, który Przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach".
Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: "Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom". Odrzekł: "Powiadam wam, jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą". 

26.03.2010

sobota, 27 marca

Osaczony jak zwierz, potępiony i ścigany jak przestępca.
Niektórzy przystąpili do Niego, ale inni szydzili, donosili i w przestrachu postanowili Go zabić. Kajfasz, przebiegły lis, jednak też mówił proroctwami: Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród. Nie pojmował (chyba) Tych słów, ale były bliskie świadectwu, tego, co miało się STAĆ. Jezusa zabito za mnie, Ciebie. Nas, Was. Za wszystkich nas ROZPROSZONYCH po całym świecie.


J 11, 45-57

Wielu spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy, to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego. Niektórzy z nich udali się do faryzeuszów i donieśli im, co Jezus uczynił.
Wobec tego arcykapłani i faryzeusze zwołali Najwyższą Radę i rzekli: "Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsca święte i nasz naród". Wówczas jeden z nich, Kajfasz, który w owym roku był najwyższym kapłanem, rzekł do nich: "Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród". 
Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. Tego więc dnia postanowili Go zabić. 
Odtąd Jezus już nie występował wśród Żydów publicznie, tylko odszedł stamtąd do krainy w pobliżu pustyni, do miasteczka, zwanego Efraim, i tam przebywał ze swymi uczniami. 
A była blisko Pascha żydowska. Wielu przed Paschą udawało się z tej okolicy do Jerozolimy, aby się oczyścić. Oni więc szukali Jezusa i gdy stanęli w świątyni, mówili jeden do drugiego: "Cóż wam się zdaje? Czyżby nie miał przyjść na święto?" 
Arcykapłani zaś i faryzeusze wydali polecenie, aby każdy, ktokolwiek będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym, aby Go można było pojmać. 

25.03.2010

piątek, 26 marca

Gdyby mieli Jezusa za wariata puściliby Go wolno, ale przerażała ich myśl, że On naprawdę jest Synem Bożym.
Często zastanawiałem jakbym zachował się słuchając Jezusa. Czy też bym szydził? Tak bardzo wątpił, że aż zalałaby mnie żółć złości? Prawdopodobnie tak. A potem przychodzi refleksja, która dodaje mi otuchy. BO:
Myślę, że niewiele miałbym do powiedzenia, jeżeli bym Go spotkał wtedy. Gdybym uwierzył, to poddałbym się Jego słowom i podążał za Nim lub według jego wskazówek.
Spotkałem Go teraz. Najpierw bluźniłem, teraz kocham.


J 10, 31-42

Żydzi porwali kamienie, aby Jezusa ukamienować. Odpowiedział im Jezus: "Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować?" Odpowiedzieli Mu Żydzi: "Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga".
Odpowiedział im Jezus: "Czyż nie napisano w waszym Prawie: «Ja rzekłem: Bogami jesteście?» Jeżeli Pismo nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże - a Pisma nie można odrzucić - to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: «Bluźnisz», dlatego że powiedziałem: Jestem Synem Bożym? Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie. Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu". 
I znowu starali się Go pojmać, ale On uszedł z ich rąk. I powtórnie udał się za Jordan, na miejsce, gdzie Jan poprzednio udzielał chrztu, i tam przebywał. Wielu przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale że wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I wielu tam w Niego uwierzyło.

24.03.2010

czwartek, 25 marca

Uroczystość Zwiastowania Pańskiego.


To niesamowite, że tydzień przed ukrzyżowaniem Pana, wspominamy Jego poczęcie.
Dla mnie poczęcie Chrystusa zawsze było bajkową opowieścią. Nieraz śniłem jak Gabriel przychodzi do Maryi, a ta heroicznie i wielkiej miłości do Boga, wypełnia Jego wolę. W tych snach byłem Gabrielem. Takie dziecięce wyobrażenie.
Dzisiaj myślę o wielkiej odwadze, cierpieniu, trwodze, czułości, miłości i wierze Pierwszej Kobiety wśród Kobiet.
Myślę, o tym, że wielka moc jest w tym, abyśmy pamiętali tydzień przez ukrzyżowaniem, że Chrystus od Boga pochodził i do Boga wrócił. Był i jest naszym zbawieniem.


Łk 1, 26-38

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: "Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami". Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: "Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca".
Na to Maryja rzekła do anioła: "Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?" Anioł jej odpowiedział: "Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna, i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego". 
Na to rzekła Maryja: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa". Wtedy odszedł od Niej anioł.

23.03.2010

środa, 24 marca

Kłamstwo było moim przekleństwem, prawda stała się wyzwoleniem.
Gdy byłem chłopcem w formule spowiedzi uparcie, ale szczerze powtarzałem, że moją główną wadą jest KŁAMSTWO. Tak, łgałem tak pięknie, tak potwornie. Potem niewiele się zmieniło, z tym, że przestałem się spowiadać. Lecz WTEDY Syn przybył do MOJEGO DOMU.
 Przybycie Chrystusa nie było dla mnie niczym szczególnym. Nie zauważałem początkowo Jego obecności, Tego Światła. Ale nagle zaczęło dziać się wokół mnie tyle pozytywnych rzeczy, tylu ludzi zaczęło widzieć we mnie drugiego człowieka, że zrozumiałem. Pojąłem, że swoją przemianę zawdzięczam Chrystusowi.
Gdy przychodzi zwątpienie powtarzam, że muszę być uczciwy, że nie mogę stanąć, zawrócić. Przyjąłem PONOWNIE naukę Chrystusa i chcę w Niej trwać.



J 8, 31-42

Jezus powiedział do Żydów, którzy Mu uwierzyli: "Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli".
Odpowiedzieli Mu: "Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: «Wolni będziecie?»" 
Odpowiedział im Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni. Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, ale wy usiłujecie Mnie zabić, bo nie przyjmujecie mojej nauki. Głoszę to, co widziałem u mego Ojca, wy czynicie to, coście słyszeli od waszego ojca". 
W odpowiedzi rzekli do Niego: "Ojcem naszym jest Abraham". Rzekł do nich Jezus: "Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił. Wy pełnicie czyny ojca waszego". 
Rzekli do Niego: "Myśmy się nie narodzili z nierządu, jednego mamy Ojca - Boga". Rzekł do nich Jezus: "Gdyby Bóg był waszym ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał". 

22.03.2010

wtorek, 23 marca

Jezus nie pysznił się, nie wywyższał. Tak bardzo chciał, byśmy pojęli skąd do nas przychodzi, kto jest Jego Ojcem.
Wczoraj w jednej z wielkopostnych pieśni śpiewałem razem ze zebranymi, aby Chrystus nie tylko był miłosierny, lecz by pohamował swój gniew.
Wiem, że cytat nie jest dokładny, ale sens tych słów tak mną wstrząsnął, że myślałem dzisiaj o nich sporo i męczyły mnie. Tłumaczyłem sobie także własny odruch. Otóż, gdy pozostali zaczęli powtarzać słowa pieśni kolejny raz – ja zamilkłem. Nie mogłem się pogodzić z ich dźwiękiem, sensem, a raczej brakiem sensu. Bo – już nie pierwszy raz słyszę w modlitwie czy w pieśni, gdy zebrani w strachu proszą o łaskawe potraktowanie. Rozumiem, że musi być w nas trwoga, ale nie godzę się na to, aby Chrystusem straszyć. Nie wolno bać się Jezusa. To nielogiczność mojej wiary. Nie wszystko musi być cierpieniem. Nie może tak być.
Chrystus jest Zbawicielem, nie pogromcą. Jest napełniony miłością, a nie gniewem i złością.  


J 8, 21-30

Jezus powiedział do faryzeuszów: "Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie".
Rzekli więc do Niego Żydzi: "Czyżby miał sam siebie zabić, skoro powiada: Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie?" A On rzekł do nich: "Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach swoich". 
Powiedzieli do Niego: "Kimże Ty jesteś?" Odpowiedział im Jezus: "Przede wszystkim po cóż jeszcze do was mówię? Wiele mam o was do powiedzenia i do sądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał, jest prawdziwy, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego". A oni nie pojęli, że im mówił o Ojcu. 
Rzekł więc do nich Jezus: "Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną: nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba". Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego. 

21.03.2010

poniedziałek, 22 marca

         Jesteś świętością tego świata. Idę za Tobą i z Twoim Ojcem i w Duchu Świętym.
Świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe, wielkie. W mojej parafii rozpoczęły się misję święte. Ksiądz Stanisław Wódz tak wspaniale dał dowód temu, że WARTO TOBIE ZAWIERZYĆ, że warto zastanowić się nad samym sobą.
Pytanie, które zawarł w rozważaniach brzmiało: - Czy znacie siebie, czy lubicie siebie? Pytał i odpowiadał. Odpowiadał i wciąż pytał. A każde pytanie powodowało we mnie drżenie, a każda odpowiedź radość wymieszaną z lękiem. Dziwny koktajl, ale pozostawiający cudowny osad.
Dziękuję Ci Chryste, że posłałeś na Ziemię takich uczniów, Twoich uczniów. On na pewno poznał Ciebie i Ojca Twego.



J 8, 12-20

Jezus przemówił do faryzeuszów tymi słowami: "Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia". Rzekli do Niego faryzeusze: "Ty sam o sobie wydajesz świadectwo. Świadectwo Twoje nie jest prawdziwe".
W odpowiedzi rzekł do nich Jezus: "Nawet jeżeli Ja sam o sobie wydaję świadectwo, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem, skąd przyszedłem i dokąd idę. Wy zaś nie wiecie, ani skąd pochodzę, ani dokąd idę. Wy wydajecie sąd według zasad tylko ludzkich. Ja nie sądzę nikogo. A jeśli nawet będę sądził, to sąd mój jest prawdziwy, ponieważ Ja nie jestem sam, lecz Ja i Ten, który Mnie posłał. Także w waszym Prawie jest napisane, że świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe. Oto Ja sam wydaję świadectwo o sobie samym oraz świadczy o Mnie Ojciec, który Mnie posłał". 
Na to Mu powiedzieli: "Gdzie jest Twój Ojciec?" Jezus odpowiedział: "Nie znacie ani Mnie, ani Ojca mego. Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i Ojca mego". Słowa te wypowiedział przy skarbcu, kiedy uczył w świątyni. Mimo to nikt Go nie pojmał, gdyż godzina Jego jeszcze nie nadeszła. 

20.03.2010

niedziala, 21 marca

  
Nikt nie rzucił kamieniem. Nikt! Czy, to jest możliwe?
Panie Twoja siła i miłość jest wielka. Jak bardzo ci ludzie przestraszyli się własnych grzechów, że odeszli od kobiety, którą wcześniej chcieli zabić? Jak bardzo uwierzyli Tobie?
Wiem, że nabierając pokory nie powinienem się pysznić, ale Panie – dlaczego tak wielu ludzi pełnych grzechu nie waha się sięgnąć po kamień? Czy i ja tego nie czynię? Czy w nich i we mnie zbyt mało Twojej miłości, czy jesteśmy aż tak źli?
Chciałbym przestań grzeszyć i iść, iść dalej. Dalej i dalej. Z Tobą.


J 8, 1-11

Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Wszystek lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją na środku, powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, kobietę tę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?" Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć.
Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień". I powtórnie nachyliwszy się, pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych. 
Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: "Niewiasto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?" A ona odrzekła: "Nikt, Panie!" Rzekł do niej Jezus: "I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz". 

19.03.2010

sobota, 20 marca

Po co komu te SPORY? Jezus jest miłością!
Sprzeczanie się o Jezusa – prorok, Mesjasz???? Chrystus zawsze był i będzie darem miłości, który dostaliśmy od Boga. Narodził się dla nas i umarł dla nas.
Miłość jest cudem, jest całym sensem życia. A, gdy pojąłem, że TA miłość płynie z Jezusa, zrozumiałem także swoją drogę. Ten CZŁOWIEK przemawiał i przemawia do mnie każdego dnia i każdej nocy. To dzięki Niemu czekam na świt i dlatego w trakcie modlitwy zawsze powtarzam te słowa: Dziękuję Ci Panie Boże za ten dzień i proszę o łaski uświęcające na następne dni.


J 7, 40-53

Wśród tłumów słuchających Jezusa odezwały się głosy: "Ten prawdziwie jest prorokiem". Inni mówili: "To jest Mesjasz". Jeszcze inni mówili: "Czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem?" I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu. Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki.
Wrócili więc strażnicy do kapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: "Czemuście Go nie pojmali?" Strażnicy odpowiedzieli: "Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak Ten człowiek przemawia". 
Odpowiedzieli im faryzeusze: "Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty". Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: "Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha i zbada, co czyni?" Odpowiedzieli mu: "Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei". I rozeszli się każdy do swego domu.

18.03.2010

piątek, 19 marca



Józef, heroiczny opiekun Jezusa, wapniały oblubieniec Maryi.
Jak wielką trzeba mieć w sobie moc? Jak wiele mieć pokory? Józefie, święty wśród mężczyzn, święty wśród ojców i mężów.
Józef nie tylko zaopiekował się brzemienną Maryją, ale także prowadził przez życie Syna Bożego. Martwił się o Niego, doglądał, pewnie chwalił, pewnie i ganił. Jego rola gdzieś pochowana, ukryta w słowach Pisma i w nauce Kościoła, ale dzisiaj jest jego święto. Męża czystego i wielkiego.
Chciałbym nauczyć się od ciebie, święty Józefie, twojej miłości do Boga. Tak realnej, tak wspaniałej. Chcę podążać twoją drogą.


Łk 2, 41-51a

Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.
Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: "Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie". Lecz On im odpowiedział: "Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?" Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. 

17.03.2010

czwartek, 18 marca

Światłem jesteś, płomieniem i iskierką.
Badam pismo, lecz nie wierzę, że znajdę TUTAJ życie wieczne. Próbuję poznać Ciebie, siebie. Szukam pytań, znajduję odpowiedzi. Mam w sobie miłość do Boga, bo wiem, że i On mnie ją darzy. Wierzę w TO nie głupio, lecz mądrość Twą odnajduję.
Wierzę, że idąc u Twojego boku, obrałem dobrą drogę. Nie szukam innych proroków, a gdy się gubię i tak – bo tego chcę – wracam do Ciebie. Ty zawsze czekasz, jesteś, nie uciekasz.
Wierzę w Twoje słowa. Te odkryte i te, które wciąż są dla mnie tajemnicą, zagadką, nadzieją, dopełnieniem.



J 5, 31-47

Jezus powiedział do Żydów: "Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, sąd mój nie byłby prawdziwy. Jest przecież ktoś inny, kto wydaje sąd o Mnie; a wiem, że sąd, który o Mnie wydaje, jest prawdziwy.
Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem. 
Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także słowa Jego, trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał. 
Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. 
Nie odbieram chwały od ludzi, ale wiem o was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? 
Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakże moim słowom będziecie wierzyli?" 

16.03.2010

środa, 17 marca

Nazywam Cię swoim Ojcem. Chcę być i  byś mnie ożywił.
W Jezusie zbawienie, w Jezusie odkupienie.
Jestem żywy, ale gdy nadchodzą mnie chmury czarnych, złych myśli, wtedy boję się o siebie, o moich bliskich, o moją miłość względem Ciebie. Nie jest mi wówczas łatwo rozmawiać z Tobą. Kaleczę słowa własnych modlitw. Porzucam jak wiatr wszystkie przyrzeczenia w kąt. Gdy znowu po nie sięgam czuję, jakbym Cię zdradził, a na pewno uraził.
Wybacz mi moje zagubienie, ciągłe upadanie i prośby o łaskę. Ale wiem, że jesteś. Dlatego jestem i chcę być, bym i ja kiedyś mógł usłyszeć: ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia.


J 5, 17-30

Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: "Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam". Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachował szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
W odpowiedzi na to Jezus im mówił: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. 
Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. 
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. 
Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny, na zmartwychwstanie potępienia. Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał". 

15.03.2010

wtorek, 16 marca

W miejscu ludzkiej męki pojawiłeś się i wybrałaś człowieka, który od trzydziestu ośmiu lat cierpiał. Uzdrowiłeś go. Mam tyle właśnie lat, a me cierpienie jakże inne, ale oddaję je Tobie w ofierze.
Gdy mnie zapytał pewien człowiek – Jak to możliwe, że porzuciłeś nałóg? Kto ci pomógł? Opowiedziałem pysznie: - Ja sam sobie pomogłem. On pytał dalej: - A wierzysz? Wierzysz w COŚ? – Tak wierzę, w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.
Kilka dni później to ja rozpocząłem rozmowę: - Nie, nie pomogłem sobie sam. Pomógł mi Jezus. Jemu zawdzięczam wyzdrowienie. On odparł: - Czekałem na twoją odpowiedź. Pełną odpowiedź.



J 5, 1-3a. 5-16

Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. W Jerozolimie zaś znajduje się Sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych.
Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: "Czy chcesz stać się zdrowym?" 
Odpowiedział Mu chory: "Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny schodzi przede mną". Rzekł do niego Jezus: "Wstań, weź swoje łoże i chodź". Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził. 
Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: "Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża". 
On im odpowiedział: "Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź". Pytali go więc: "Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?" Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu. 
Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: "Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło". Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat. 

14.03.2010

poniedziałek, 15 marca

Uwierzyć słowu. Potwierdzenie jest w słowach. Potem następują czyny, myśli.
Uwierzył w Jezusa przez miłość do własnego syna. Prosił o życie dla niego, bo syn był wszystkim, co miał – tutaj na ziemi.
Nie jestem urzędnikiem królewskim, jestem Twoim sługą, Chryste. Ale mój sens życia odnalazłem w moim synu. Zawsze prosiłem Cię o zdrowie, o pomyślność dla niego. O jego miłość dla mnie i do mnie. Byłem pełen grzechu i zagubienia, ale Ty mnie wysłuchałeś. Pozwoliłeś mi odkryć Ciebie w miłości do mojego Syna, w jego uczuciu do mnie.


J 4, 43-54

Jezus wyszedł z Samarii i udał się do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie. Kiedy jednak przybył do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto.
Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający. 
Jezus rzekł do niego: "Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie". Powiedział do Niego urzędnik królewski: "Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko". Rzekł do niego Jezus: "Idź, syn twój żyje". Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem. 
A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: "Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka". Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: "Syn twój żyje". I uwierzył on sam i cała jego rodzina. 
Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei. 

13.03.2010

niedziela, 14 marca

Wracam do Ciebie.
W moim zagubieniu zmagam się z przeszłością. Ale dosyć użalania, prowokowania złego. Dosyć powrotów do cierpienia.
Tak, jestem synem marnotrawnym. Tak, chcę, aby mi przebaczono, zrozumiano. Chcę nowej drogi, nie kalecząc się o przeszłość. Konsekwencje minionych dni to jedno, ale ciągłe rozpamiętywanie nigdzie mnie nie zaprowadzi. A jeżeli już, to znowu na złą drogę, do złych ludzi.
Wracam do Ciebie, Panie i chcę przy Tobie trwać.


Łk 15, 1-3. 11-32

W owym czasie zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: "Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi". Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
"Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: «Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada». Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, które jadały świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. 
Wtedy zastanowił się i rzekł: «Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z najemników». Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. 
A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem». Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się». I zaczęli się bawić. 
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to znaczy. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego». Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: «Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę». 
Lecz on mu odpowiedział: «Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się»".