31.01.2011

poniedziałek, 31 stycznia


Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Jakim mam być człowiekiem? Kim jestem dla Ciebie?
Czy i we mnie legion zamieszkał? Czy dlatego nie potrafię się wyzwolić z mocy grzechu, z oceanu wątpliwości?
Nie wchodzę w spór z Tobą, Panie. To też nie teatr, to zwykły, prawdziwy obraz mojego zagubienia.
Przekonanie, że muszę z Tobą rozmawiać, być blisko już dawno przerodziło się z przymusu w pragnienie. Jednak coś we mnie ugrzęzło, coś we mnie zamieszkało i tkwi niepotrzebnie. Coś, co chwilami chwalę, a częściej nad tym płaczę. Coś nieczystego, co mnie pieczę i uwiera. Coś co jednak stanowi cząstkę mnie.

klęczysz skulony
na zaśmieconej podłodze
na nagim grzbiecie czujesz but
nie wiesz że nie ma w nim stopy
nie ma nikogo prócz ciebie
gdy klęczysz na brudnej podłodze

(*** Janusz St. Pasierb)


Czy słowa tego wiersza, to właściwa opowieść o mnie?


Mk 5, 1-20

Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy, ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach.
Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i krzyczał wniebogłosy: "Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie". Powiedział mu bowiem: "Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka". I zapytał go: "Jak ci na imię?" Odpowiedział Mu: "Na imię mi legion, bo nas jest wielu". I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy.
A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili Go więc: "Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli". I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze.
Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie legion, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.
Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: "Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą". Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili.

30.01.2011

niedziela, 30 stycznia


Wertuję dzisiaj Pismo Święte i odnajduję słowa dopełniania.

Mądrość Syracha (5,8)

Bogactwa i zuchwałość
Nie polegaj na swoich bogactwach
i nie mów: „jestem samowystarczalny”.
Nie daj się uwieść żądzom i sile,
by iść za zachciankami swego serca.
Nie mów: „Któż mi na coś do rozkazywania?”
Albowiem Pan z całą pewnością wymierzy Ci sprawiedliwość.
Nie mówi: „Zgrzeszyłem i cóż mi się stało?”
Albowiem Pan jest cierpliwy.
Nie bądź tak pewny darowania ci win,
byś miał dodawać grzech do grzechu.
Nie mów: „Jego miłosierdzie
zgładzi mnóstwo moich grzechów”.
U Niego jest miłosierdzie, ale i zapalczywość,
a na grzeszników spadnie Jego gniew karzący.
Nie zwlekaj z nawróceniem do Pana
ani nie odkładaj tego z dnia na dzień:
nagle bowiem gniew Jego przyjdzie
i zginiesz w dniu wymiaru sprawiedliwości.
Nie polegaj na bogactwach niesprawiedliwe nabytych,
nic ci bowiem nie pomogą w nieszczęściu.



Mt 5, 1-12a

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
"Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie".

29.01.2011

sobota, 29 stycznia


Pytanie, które stawiam codziennie: kim jestem? Tysiące niedopełnionych odpowiedzi.
Kim jest Chrystus? Synem Boga, Nauczycielem, Przyjacielem, Przewodnikiem. Nawet, gdy wątpliwości zalewają moje sumienie, to nie dotyczy ono Pana. Dotyczy mnie. Egoista ze mnie i heretyk. Wiem, że jest Jezus, ale po co i dlaczego ja jestem?
W dzisiejszych „Medytacjach 24 godziny na dobę”, dla osób uzależnionych, są takie słowa modlitwy:
Modlę się, abym był posłuszny Bogu, ponieważ On kreśli plan mojego życia. Modlę się, ażebym wiódł swoje życie tak, jak wierzę, że chce tego ode mnie Bóg.
Piękne, proste słowa. Ale trudne, niewykonalne.
Mam przestać się bać wiatru, nie zważać na burzę. Nie potrafię! Nie mam siły.
Powtarzam przeczytaną modlitwę, zamykam oczy - widzę światłość, spoglądam przez okno – brakuje blasku.
We wstępnie do modlitwy pada pytanie: Czy mogę się nareszcie wyprostować i spojrzeć światu prosto w twarz?
Zamykam oczy – ciemno, spoglądam przez okno – pustka. Świat nie czeka na moje spojrzenia.


Mk 4, 35-41

Przez cały dzień Jezus nauczał w przypowieściach. Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do uczniów: "Przeprawmy się na drugą stronę". Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?" On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: "Milcz, ucisz się". Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: "Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?" Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: "Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?"

28.01.2011

piątek, 28 stycznia


Być pełnym ziarnem w kłosie. Być ptakiem w cieniu krzewu.
Pragnienia i tęsknoty walczą ze sobą. Wewnątrz, na zewnątrz. Dygocę i płonę nadzieją na lepsze, inne chociażby jutro.

Płomieniu jasny,
Wchodź w dom mój ciasny,
A bez pochyby
Przez te to szyby.
A Ty, nasz Panie,
Że noc ustanie,
Wpuść rącze gońce,
Które śle słońce
Sprawiedliwości!
W nas ze wnętrzności
Zapuść skry żywe -
W serca leniwe!
Bo gdy je zgrzeją
Z wielką nadzieją
Westchną do Ciebie
I gniazda w niebie
W śmiertelnej dobie
Słać będą sobie.

(Na okna, Kasper Miaskowski)


Mk 4, 26-34

Jezus mówił do tłumów: "Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo".
Mówił jeszcze: "Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu".
W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją zrozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.

27.01.2011

czwartek, 27 stycznia


Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma. Boję się tych słów.
Dziwnie pieką, drażnią.
Wiem, powinienem je przyjąć z pokorą , bo są wskazówką, a nie groźbą. Ale we mnie tkwi strach. Strach to najgorsza z rzeczy, która mi się przytrafiła. Zamiast w blasku światła, kryję się w ciemnościach swojej duszy. Zbyt wiele sprzeczności we mnie.
Pragnienie jest jakoby odwróceniem tęsknoty. Tęsknota kieruje się w przeszłość, pragnienie zmierza w przyszłość, a może jeszcze dalej – ku samej wieczności. Pragnienie i tęsknota wyrastają z teraźniejszości i jednakowo są protestem przeciwko niej. Łączy je przekonanie, że to, co prawdziwe jest – nieobecne. (za ks. Józefem Tischnerem, Filozofia dramatu).


Mk 4, 21-25

Jezus mówił ludowi: "Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha".
I mówił im: "Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma".

26.01.2011

środa, 26 stycznia


Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki – powiedział Pan. Czy został wysłuchany?
Wiele ze Słów Pisma mówi o kapłaństwie i jest skierowana do kapłanów. A ci, jak my wszyscy, zagubieni. Czasami zapominają powiedzieć «Pokój temu domowi!». Zaczynają od pouczania, a nie nauczania.
Nie jestem jednak sędzią. Jestem wiernym, który z dystansem patrzy na duchownych. Sięgam więc dzisiaj po poezję księdza Jana Twardowskiego.

Zmartwienie

Jezu – martwił się proboszcz -
głosisz tylko prawdę
nie wyjeżdżasz na Zachód by kupić mieszkanie
w Rosji już zmiękło
a Ty wciąż w ukryciu
nie budujesz kościoła z pustaków
lecz z żywego serca
nie odkładasz na wszelki wypadek

jak Ty sobie dasz radę w życiu



Łk 10, 1-9

Spośród swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.
Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście ze sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi!» Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swą zapłatę.
Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże»".

25.01.2011

ŚWIĘTO NAWRÓCENIA ŚW. PAWŁA, APOSTOŁA


Nigdy nie jest za późno, by zrozumieć sens swojej wiary.
Paweł, faryzeusz i prześladowca uwierzył i stał się nie tylko gorliwym uczniem, a przede wszystkim oddanym apostołem.
Ja swoim postępowaniem świata nie odmienię, ale mogę to zrobić z własnym życiem. A wydaje mi się, że wciąż drobie w miejscu. Krzyczę hasłami i życzeniami, a potem z oburzeniem przyjmuję fiasko. Zrobiłem niewiele, więc niewiele zyskałem.
Modlę się dzisiaj do Ciebie, słowami odkurzonymi, słowami pięknymi, słowami wskazówkami.


Przez wszystko do mnie przemawiałeś - Panie,
Przez ciemność burzy, grom i przez świtanie;
Przez przyjacielską dłoń w zapasach z światem,
Pochwałą wreszcie - ach! - nie Twoim kwiatem...

I przez tę rozkosz, którą urąganie
Siódmego nieba tchnąć się zdaje - latem -
I przez najsłodszy z darów Twych na ziemi,
Przez czułe oko, gdy je łza ociemi;
Przez całą dobroć Twą, w tym jednym oku,
Jak całe niebo odjaśnione w stoku!...

Przez całą Ludzkość z jej starymi gmachy,
Łukami, które o kolumnach trwają,
A zapomniane w proch włamując dachy,
Bujnymi z nowa liśćmi zakwitają.
Przez wszystko!...
Panie! - ja nie miałem głosu
Do odpowiedzi godnej - i - milczałem:
Błogosławionym zazdrościłem stosu
I do Boleści jak do matki drżałem -
I jak z bliźnięciem zrosły w pół z Zapałem,
Na cztery strony świata mając ramię,
Gdy doskonałość Twą obejmowałem,
To, jedno słowo, wyjąknąwszy: "kłamię",
Do niemowlęctwa wracam...


Jestem znamię!...
Sam głosu nie mam, Panie - dałeś słowo,
Lecz wypowiedzieć któż ustami zdoła?
Przez Ciebie prochów stałem się Jehową,
Twojego w piersiach mam i czczę anioła -
To rozwiąż jeszcze głos - bo anioł woła.

(Modlitwa, Cyprian Kamil Norwid)


Mk 16, 15-18

Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazał się Jedenastu i powiedział do nich: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W Imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie".

24.01.2011

poniedziałek, 24 stycznia


Czy będzie mi wybaczone?
Jak odkupić swoje winny, czy o niektórych zapomnieć, a inne wciąż rozdrapywać?
...według chrześcijańskiego sposobu patrzenia sumienie – które w zasadzie jest światłem danym wszystkim, według którego Bóg będzie sądził wszystkich ludzi – także może ulec zaślepieniu. Grzech można zrozumieć tylko wewnątrz wiary, jako niesprostanie miłości, która wcześniej została nam objawiona. A uświadomić sobie swój grzech, to znaczy zrozumieć, że jest się kochanym przez Boga i że się Go prawdziwie nie kochało” - to słowa wielkiego kardynała. Jean-Marie Lustiger, był przez lata moim duchowym powiernikiem. Do jego rozważań z wywiadu rzeki „Wybór Boga” wracałem często, a potem wszystko gdzieś uleciało.
Dzisiaj jednak czytając słowa świętego Marka, wiedziałem, których słów potrzebuję. Wiedziałem gdzie szukać dopełnienia i zrozumienia. I czytam te kilka zdań po raz wtóry i powtarzam na głos: zrozum TO wreszcie!
Czy zrozumiem? Wciąż się staram.


Mk 3, 22-30

Uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili o Jezusie: "Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy".
Wtedy Jezus przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: "Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Nie, nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i wtedy dom jego ograbi.
Zaprawdę powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego". Mówili bowiem: "Ma ducha nieczystego".

23.01.2011

niedziela, 23 stycznia


Zarzucić sieć, wyłowić nadzieję w jeziorze zwątpienia.

Przyjąłem wczoraj kolędę. Byłem gadatliwy i niepokorny. Kapłan słuchał, wtrącał żart, a ja nie przerywałem... sobie. Byłem spragniony rozmowy. On raczej zmęczony, a gdy zapytał dlaczego rzadziej widzi mnie w świątyni, odpowiedziałem prawdę. Opowiedziałem ból. Zarzuciłem go swoim zwątpieniem wobec celebry i stanu kapłańskiego. - Nie rozgrzeszam, ale rozumiem – odrzekł kojąco.
- Umyłem okna, teraz lepiej widzę kościół – chciałem rozładować atmosferę. Ale jego rezolutność była zniewalająca: - Nie zgodzę się. Stąd lepiej widać plebanię. Niech pan wypatruję, może wyłowi pan i dobrych księży.
Podałem mu rękę. On zlustrował bibliotekę. I ciągnęła się nasza rozmowa o filozofach, o biedzie, salezjanach, pogodzie, świętych i wyklętych.
Gdy zbierał się do wyjścia: - Nie spodziewam się pana jutro w kościele, ale warto nadal ufać Jezusowi. Warto też przeczytać niedzielnego Mateusza. Jest tam zdanie Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Ja nadal mam nadzieję na dobre łowy.



Mt 4, 12-23

Gdy Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: "Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego. Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci wzeszło światło". Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: "Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie".

Koniec krótszej perykopy

Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci, Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: "Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi". Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.
I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu.

22.01.2011

sobota, 22 stycznia


Gdy mówią Ci, że jesteś opętany, a wiesz, że czynisz dobro, idź dalej! Twoje szaleństwo jest zbawieniem.

Biedni, chorzy, celnicy, grzesznicy – oto ludzie, których Jezus wciąż poszukuje. Nie przyszedł On, by sądzić i wydawać wyroki, lecz dla ratowania. „NA moje życie!” - wyrocznia Jahwe Pana.
Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył”. Oto klimat Boży. (za Ferdinandem Krenzerem, Taka jest nasza wiara)

Oto szaleństwo miłosierdzia.


Mk 3, 20-21

Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: "Odszedł od zmysłów".

21.01.2011

piątek, 21 stycznia


Być wśród wybranych, unieść ten dar.

Kto z was się zwróci do mnie zmęczonego
Abym balsamem nacierał mu ciało

Kto z was się zwróci do mnie ogłuchłego
Abym wysłuchał jego wielkiej skargi

Kto z was się zwróci do mnie samotnego
Abym go zabrał do krain wieczności

Kto z was się zwróci do mnie zbłąkanego

(*** Kazimierz Ratoń)


Mk 3, 13-19

Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy.
Ustanowił więc Dwunastu: Szymona, któremu nadał imię Piotr; dalej Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba, którym nadał przydomek Boanerges, to znaczy: Synowie gromu; dalej Andrzeja, Filipa, Bartłomieja, Mateusza, Tomasza, Jakuba, syna Alfeusza, Tadeusza, Szymona Gorliwego i Judasza Iskariotę, który właśnie Go wydał.

20.01.2011

czwartek, 20 stycznia

Bawi mnie ta Ewangelia. To jakby opis Jezusa – gwiazdy popkultury.
Oburzonych nie zamierzam przepraszać, bo wiem, że Jezus ma poczucie humoru. Wielkie słowa, wielkie czyny, a jednak nie potrafię odgonić od siebie obrazu,w którym widzę Pana na łodzi i tłum chromych, zagubionych i zbiedzonych duchów.
Nie jestem przekonany, że wszyscy, którzy się tam pojawili byli napełnieni wiarą. W wielu na pewno tliła się nadzieja, w innych zwykła ciekawość.
Gwiazda popkultury nie zauważyłaby wszystkich, widziałaby tylko i wyłącznie tłum. Jezus – i o tym jestem przekonany – dostrzegł każdego. Nie oceniał, jak ja to robię. Miał dla każdego miłosierdzie, dlatego nawet zło oddało mu cześć.
Czy Jezus dzisiaj w łodzi chmur patrzy na nas wszystkich? Czy każdemu poświęca czas i serce? Czy każdego próbuję zrozumieć?
Jest we mnie NADAL wiara, że tak właśnie jest.



Mk 3, 7-12


Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste na Jego widok padały przed Nim i wołały: "Ty jesteś Syn Boży". Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.

19.01.2011

środa, 19 stycznia

Proszę o zdrowie, Panie.
Czasami brakuje mi własnych słów. Wydają mi się kalekie i nijakie.

Nie skarżę się, Panie mój,
i cichnie serce:
to, czego chciałem, stracone już,
daj teraz mi siły, bym zniósł
to, czego nie chcę.

(Ryszard Krynicki)


Mk 3, 1-6

W dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć.
On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: "Stań tu na środku". A do nich powiedział: "Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?" Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: "Wyciągnij rękę". Wyciągnął i ręka jego stała się znów zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.

18.01.2011

wtorek, 18 stycznia

Szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu.
Jak wiele praw wymyśliliśmy w imieniu Jezusa?
Uwielbiam z cynizmem wstępować do świątyni, w której mądrości tego świata prawi kapłan, by zaraz po mszy odwiedzić kobietę, którą kocha.
Czy go oceniam? Żal mi go. Żal, bo oszukuje mnie przed ołtarzem, ale rozumiem jak męczy go kaganiec celibatu. Prawa ludzkiego, nie Jezusa.
Żalę się w konfesjonale, że rozwodnik może przystępować do komunii świętej, ale nie może pożądać żadnej kobiety. Zgryzota i złość na prawo. Zasady?
Nie chcę i nie potrafię wypisywać dzisiaj litanii gniewu, który mam w sobie. Gniew, to grzech ciężki, a samotność to dar, łaska czy kara?
Gubię się w prawach, które mają w sobie sporo blichtru, a nic z życia.


Mk 2, 23-28

Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze rzekli do Niego: "Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?" On im odpowiedział: "Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom".
I dodał: "To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu".

17.01.2011

poniedziałek, 17 stycznia

W Starym Testamencie jest tyle grozy, tak wiele przedziwnych reguł, praw i zwyczajów. Jezus mówi, że nie należy ich przenosić, ale czy należy zapomnieć?
To kwestia dla teologów. Mnie dręczą rozdziały mojego życia.
Gdyby uznać, że to co było wtedy za próbę, to czym jest obecny czas? A poza tym jak mogę negować wszystko co przeżyłem do tek pory, skoro nie tylko piekło sobie zgotowałem. Jak odcedzić dobre wspomnienia, dobre czyny, dobre słowa od morza koszmarów, wstrętnych zachowań i plugawych słów? Czy mam w sobie tyle siły?
Ostatnio doszedłem do wniosku, że cierpliwość to doznanie głupców. Nie można wytrychem cierpliwości tłumaczyć marazmu, samotności i odrętwienia. To wpędza w róg depresji, a ja z tego narożnika staram się wydostać. Za wszelką cenę? Nie, próbuję robić to z rozwagą, ale czas przeszły odbiera mi determinacje, a często i siły.
Jezusowa granica między tym co wtedy, a tym co teraz i w przyszłości jest klarowna. Zrozumiała. A jak ja mam przekroczyć ten próg nadziei?


Mk 2, 18-22

Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Jezusa i pytali: "Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?"
Jezus im odpowiedział: "Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana młodego mają u siebie. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć.
Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania. W przeciwnym razie nowa łata obrywa jeszcze część ze starego ubrania i robi się gorsze przedarcie. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki; i wino przepadnie, i bukłaki. Lecz młode wino należy lać do nowych bukłaków".

16.01.2011

niedziela, 16 stycznia

Czy wymyśliliśmy duszę, czy to w niej ukrył się Duch Święty?
Gdyby wiara na swojej drodze zgubiła swoją siostrę wątpliwość, przestała być poszukiwaniem i zadawaniem pytań, mogłaby spaść do poziomu bezdusznej praktyki religijnej, obrzędowości i ideologii. Gdyby wątpliwość zgubiła swoją siostrę wiarę, mogłaby popaść w rozpacz albo wszystko trawiący cyniczny sceptycyzm. To słowa Tomasa Halika. Piękne słowa. A cytuję je dzisiaj, bo wydają mi się one właściwe. Odpowiednie dla wyjaśnienia istnienia duszy. Bo wiara, to nie kwestia inteligencji, to wulkan pobudzający nas od środka. Wulkan uśpiony lub wzburzony. A lawa wątpliwości w nim gorąca. DUSZA.
Czy to tam u podnóża swojego jestestwa ukrył się Duch Święty?
Czy to dzięki Jego obecności w każdym momencie życia potrafimy się podnieść, nawet gdy sięgnęliśmy dna? Czy to On przemawia do nas w imieniu Ojca i Syna, i wybudza nas z letargu?
A jeżeli duszy nie ma? Jeżeli, to tylko poezja?
Bzdura! Jezus w Duchu Świętym posłał do nas apostołów, nauczył nas kochać i przestrzegać prawa. W Duchu Świętym odnajdujemy przebaczenie, zrozumienie i rozgrzeszenie.
Jak byśmy mogli to czynić nie dając mu schronienia w sobie, właśnie w duszy. Nieokiełzanej, niezrozumianej, naszej.
Nie ma Ojca bez Syna, a Ich bez Ducha.


J 1, 29-34

Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: «Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi".
Jan dał takie świadectwo: "Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: «Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym». Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym".

15.01.2011

sobota, 15 stycznia

Powołany z grzeszników, wyłowiony z tłumu, spokojny Twoim miłosierdziem, dziękuję.
Dziękuję Bogu Ojcu, że Ciebie przysłał, że mnie nie opuściłeś.

począłeś mnie z ręki
i od ręki
w jednej chwili
gdybyś się zastanawiał
byłoby po mnie
nie byłoby mnie wcale

stworzyłeś mnie
własnoręcznie

nie z żebra
ani z roli
tylko z ręki
jak na sklepieniu w Sykstynie

żyję z ręki która mnie obdarza
podtrzymuje dźwiga rozpoczyna
żyję z ręki którą wciągam
podnoszę
podaję

nie żyję
na własną rękę

żyję z ręki
z poręki
z udręki

(Genesis, Janusz, St. Pasierb)


Mk 2, 13-17
Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: "Pójdź za Mną". On wstał i poszedł za Nim.
Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim. Niektórzy uczeni w Piśmie spośród faryzeuszów widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: "Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?"
Jezus usłyszał to i rzekł do nich: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników".

14.01.2011

piątek, 14 stycznia

Spowiedź – czym jest to spotkanie?
Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów. A w Jego imieniu kapłani? Zaczynam wątpić.
Nie zaprzeczam odpuszczaniu grzechów, ale nie godzę się na proste rozumowanie tego pojęcia.
Gdy byłem małym chłopcem, bałem się spowiedzi. Moich grzechów, usłyszanych przez srogiego proboszcza. Potem dukałem, bo pierwszy piątek miesiąca, bo przed Wielkanocą. Następnie chodziłem do kościoła, a konfesjonał omijałem z daleka. Mój strach i trema, zostały uprzednio zamienione przez kilu kapłanów w drwinę. Drwili ze mnie, mojego postępowania i drwili z siebie, ze swojej posługi.
Wybrałem wizyty u psychoterapeuty. Drożej, ale uczciwie. Skończyły się pieniądze, a potrzeba rozmowy była spora. Czasami trafiałem na dialog, częściej na morały dla uczniów ze szkółki niedzielnej. Nie oceniałem jednak moich słuchaczy, rozmówców w sutannach – czułem się mniej brudny.
Ale brud jednak został i pojawiło się go na tyle dużo, że sam nie jestem w stanie sobie wybaczyć, rozgrzeszyć swojego postępowania. A gdy mówię o swoich wątpliwościach, podczas spowiedzi, słyszę banalne pocieszenie lub gromkie napominanie. I wtedy wiem, jestem tego pewien: przez tych ludzi nie przemawia Jezus, dlaczego więc w Jego imieniu mają mi odpuścić grzechy? Nawet nie wysłuchali mnie do końca, nie zapytali, nie dopytali. W nagrodę odmawiam formułę modlitwy. Jak na loterii: razy dwa, trzy, bywa że siedem. Czar liczb. Hazard rozgrzeszenia.
A jest lepsze wyjście?
Według prawa – nie. Według sumienia – tak. Jest nim rozmowa, szczera z Jezusem i ludźmi, którzy wcale nie muszą mieć szat kapłana. Mogą nosić się jak żebrak lub jak bogacz. Muszą jednak mieć otwarty umysł. Trudno o takie spotkania. Ale nie są niemożliwe. A co z rozgrzeszeniem? Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów.


Mk 2, 1-12

Gdy Jezus po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę.
Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus widząc ich wiarę rzekł do paralityka: "Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy".
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w duszy: "Czemu tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden?"
Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: "Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej powiedzieć do paralityka: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy też powiedzieć: «Wstań, weź swoje łoże i chodź»? Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów" - rzekł do paralityka: "Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu". On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: "Jeszcze nie widzieliśmy czegoś podobnego".

13.01.2011

czwartek, 13 stycznia

Słowo odchodzi na drugi plan, słowo na nic się zda, gdy nie ma wiary.
Zawsze przekonywałem, że wszystko jest między słowami, ale zaczynam wątpić, czuję się pokonany.
Trędowaty poprosił o oczyszczenie. Dostał to, czego pragnął. Jezus poprosił go o skupienie, aby przeżył wewnętrznie spotkanie z Nim i cud uzdrowienia. Aby dostrzegł sens tego co się stało. Aby uwierzył. Ten jednak pobiegł i opowiedział wszystkim. Czy on na pewno ozdrowiał?
Karl Jaspers w Filozofii egzystencji pisze: Zabobonna wiara w język. Od samego początku człowiek błędnie rozumiał istotę swojego języka. Sądził, że dzięki nazwom posiadł substancję rzeczy, że przez poznanie nazw opanował je w magiczny sposób – dzięki znajomości imion rozciągnął swą władzę także nad bogami.
I? I trędowaty uznał, że wystarczy powiedzieć: „Jezusie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. A, gdy to się stało poczuł się ważny, lepszy. Niewiele zrozumiał. Ktoś powie, że nie można odmówić mu prawa do radości, bo ozdrowiał? Do radości – nie, ale do głupoty – tak!
Pan wyraźnie nakazał, aby milczał. Zdjął z niego chorobę i w zamian prosił o wiarę, nie rozgłos.
Ale stało się inaczej. W naszej naturze jest paplać, nadużywać słów, a potem przy ich użyciu tłumaczyć swoje roztargnienie.
Gdy człowiek wydobędzie się z fałszywej i zabobonnej wiary w język, dzięki temu, że uprzytomni sobie, czym język autentycznie jest i czego nigdy nie może dokonać – oznaczać to będzie wielkie wyzwolenie – pisze Jaspers i ma rację!
Język jest zbyt ułomny, by pokonać strach. Język jest niczym w miłości. Język jest zbędny w wierze. Absurd? Tylko początkowo.
I strach, i miłość, a przede wszystkim wiara potrzebują ducha, nie słów. Silny duch zwalczy strach, rozgrzeje miłość i podda się wierze. Słowa w tym wypadku są zbędne.
Za cud ozdrowienia należy dziękować cicho i roztropnie. Czynami, nie słowami.



Mk 1, 40-45

Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: "Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić". Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: "Chcę, bądź oczyszczony". Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.
Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: "Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich".
Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

12.01.2011

środa, 12 stycznia

Ciągle nie potrafię zrozumieć jak można było zabić człowieka, który uczynił tak wiele dobrego.
Nawinie podchodzę do sprawy? Czy nie znam Pisma, że zadaję zbędne pytania? A może nie wiem co napisać, a więc wypisuję brednie?
Każdy stawia pytania, nie każdy uzyska odpowiedź.
Moje poznawanie Pisma dwa walory. Pierwszy jest poznawczy, drugi literacki.
Słowa, które tworzą Ewangelię stanowią wodospad wzruszeń i inspiracji. Często czytam te Słowa na głos, jakbym deklamował wiersz. Interpretacja jest przeróżna. Zależnie od ewangelisty, mojego nastroju i lektur pobocznych, które właśnie czytam.
Natomiast, gdy odrzucę piękno słów i myślę wyłącznie o ich sensie, wtedy zaczynam się gubić. Wtedy nie wodospad, lecz lawina pytań zalewa najpierw moje biurko, potem pokój, całego mnie. Jestem wypełniony faktami z życia Jezusa. I zaczynam się zmniejszać, po prostu maleć. Jak okruch na stole, jak kropla, która od czubku kranu chwieje się, by w końcu rozpaść się na miliony nieuchwytne dla oka.
Dzisiaj jest podobnie. Czytam i czuję gniew. Przepełnia mnie. Traktuję Jezusa, nie jak bohatera powieści. To mój Bóg. A skoro czytam jak uzdrawiał i nauczał, to pytam: - Dlaczego Go zabiliście?
Dwa dni temu, męcząc się z nocą, wróciłem do jednej z najważniejszych książek w życiu, do Filozofii dramatu, Józefa Tischnera. I zakreśliłem to zdanie: Zbrodnia zabarwia wszystko, nawet świat daleko od zbrodni leżący. Moc jej obecności nie ma równej sobie.
Wyrwane z kontekstu? Nie, nie dla mnie. Zabicie Jezusa, szanując całą mistykę Tej śmierci, jest zbrodnią. Ona na nas ciąży, ona nas nie wyzwala. Herezja? A czymże jest herezja? Odstępstwem od norm i zasad, od politycznej poprawności?
Jezus zmartwychwstał i wstąpił do nieba. Wspaniale! Ale został zabity. Zamordowany! Dla wypełnienia Słowa, przepowiedni? To zbyt okrutne, nielogiczne!
Dla mnie Jezus, nauczyciel, przyjaciel, Syn Boży jest postacią tragiczną i dlatego rozumiem Jego wołanie na krzyżu, Jego chwilowe zwątpienie, smutek i żal.
Byłem dobry, a mnie zabiliście – mógł powiedzieć. Nie powiedział? A skąd wiemy? Poetycki język Ewangelii uwodzi, ale często brakuje w Nim Jezusa – Człowieka.


Mk 1, 29-39

Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę. Gorączka ją opuściła i usługiwała im.
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest.
Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: "Wszyscy Cię szukają". Lecz On rzekł do nich: "Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem". I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

11.01.2011

wtorek, 11 stycznia

W Piśmie wszystko dzieje się tak szybko, tak nagle. A w życiu?
W życiu zmagamy się z duchami przeszłości i upiorami teraźniejszości. Brakuje nam – mi refleksji, czasu, oddechu.
Gdyby wszystko co złe we mnie, nagle mnie opuściło – jakbym się czuł, kim bym był, co zrobiłbym najpierw, a co później?
Stawiam te pytania, bo mimo mojej wiary, mam dystans do Ewangelii. Wierzę w cuda, wierzę w słowa, ale nie wierzę w czary.
Żeby być dobrze zrozumianym – Jezus miał i ma MOC ponad wszystko, ale gdy dzisiaj czytamy Pismo, to mamy z niego wyciągać wnioski, pobierać naukę. Gdyby w tym prostym przesłaniu, dojść do wniosku, że moje życie zmieni się po jednym słowie, jednym spojrzeniu, to oznaczałoby, że straciłem rozum.
Wierzę w siłę sprawczą wiary i wiem, że konsekwencja może doprowadzić do sukcesu, ale nie zawołam teraz: Jezu, pomocy! Takie wołanie oznaczałoby moje szaleństwo. A oczekiwanie na reakcje Boga, tylko potwierdzałoby diagnozę.
W miłości, w wierzę, w dochodzeniu do dobra potrzebna jest cierpliwość i konsekwencja. Efektem może być, że złe duchy mnie opuszczą.



Mk 1, 21-28

W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.
Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: "Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży". Lecz Jezus rozkazał mu surowo: "Milcz i wyjdź z niego". Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.
A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: "Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne". I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

10.01.2011

poniedziałek, 10 stycznia

Zostawić wiele, by zyskać wszystko. Tylko tak postępując można zostać Twoim uczniem.

(…) Panie, Panie,
Ty jesteś łaskawy i pełen współczucia,
Gdy zawisłeś wysoko na Krzyżu,
Troszczyłeś się o swoją trzodę,
Wpadł wilki i tygrys,
Owczarnia zniszczona,
Pasterz zabity,
Wszystkie szczątki rozrzucone w grozie,
Lament na puszczy.
Po śmierci dziedzictwo przechodzi na innych,
Smutna rzeczywistość życia,
Krew i ciało oddane na pokarm dla innych.

Tyś mnie ocalił, mój Boże,
Niechaj panuje najwyższa Twoja wola.
Nadzieja moja w Twoim słowie -
Zarzuć znowu sieć swoją.

(fragment Z głębokości wód i ognia, Pui Yam)


Mk 1, 14-20

Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".
Przechodząc brzegiem Jeziora Galilejskiego ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do niech: "Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi". I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
Idąc nieco dalej ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.

9.01.2011

CHRZEST PAŃSKI

On jest z nas. Jednym z nas. Obok nas.
Jan znał wielkość Jezusa i pokornie powiedział: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?
Jezus jednak – nie dla wypełnienia Słowa – ale dla godności, godności człowieka – dał się ochrzcić. Bóg pośród ludzi.
Pamiętam inne słowa świętego Mateusza: „Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn”. One nie wywyższają Jezusa, ale ukazują równość tych postaci.
Bóg posłał do nas swojego Syna, abyśmy poznali ich obu, bo równi są w swoim miłosierdziu dla nas. Chrzest przyjęty od Jana jest przymierzem Boga z nami.


Mt 3, 13-17

Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: "To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?" Jezus mu odpowiedział: "Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe". Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie".

8.01.2011

sobota, 8 stycznia

Wy dajcie im jeść – powiedział do uczniów. Pomógł im, ale to oni rozdali dary.
Wy dajcie im jeść – jest przykazaniem dla kapłanów, ale także dla świeckich, którym niedola innych nie jest obca. Jednak czy to jezusowe wskazanie – realizujemy?
Księża niech ocenią swoją pracę sami. A ja? Na pewno tego nie robię, wciąż we mnie za dużo egoizmu. Zbyt wiele pychy. Roztrząsam swoje problemy i swoje życie.
Jednak z drugiej strony, usłyszałem ostatnio proste słowa. Uwiodły mnie: - Jeżeli sam siebie nie będziesz kochał, nie będziesz w stanie pokochać innego człowieka.
Czy ja siebie kocham? Bywa, że ubóstwiam. Bywa, że nienawidzę. Pewne jest jedno: nie potrafię nabrać dystansu wobec siebie. A to rodzi komplikacje w rozmowie, w spotkaniach. Wciąż się gubię i zamiast dialogu, jest próba zawodzenia. Jakieś pomruk, nieskoordynowany gest.
Wróciłem wczoraj do Gruna, do książki „Dlaczego mnie to spotkało?” i znowu urzekło mnie zdanie:
Cierpienie pomaga nam w odbywaniu drogi duchowej w głąb siebie.
Uznałem je za swoje już dawno, ale jak widzę źle je zrozumiałem. Posłużyło mi za tarczę w użalaniu się nad sobą, a nie stało się fundamentem do zbudowania nowej relacji z INNYMI.
Inni – to nie worek, to zbiór ludzi mi bliskich i tych, których spotykam przypadkowo. Ale nie potrafię zbudować trwałej relacji, bo znów wracam do cierpienia, które tak sobie upodobałem.
Wy dajcie im jeść – mówi Jezus. Nigdy wcześniej, czytając św. Marka, nie zwróciłem uwagi na to zdanie, a dzisiaj jest ono dla mnie odkryciem. Jestem w połączeniu z moim marudzeniem nad sobą, wartością dodaną.
Jeżeli wciąż będę odpędzał od siebie innych, to moja samotność będzie rozkwitała, a cierpienie zamieni się w zgryzotę.
Otworzyć się na innych, nauczyć się słuchać. Rozumieć ich potrzeby i oczekiwania. Zacząć lepiej widzieć. Nie tylko siebie, ale także dla INNYCH.


Mk 6, 34-44

Gdy Jezus ujrzał wielki tłum, ogarnęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.
A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: "Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia". Lecz On im odpowiedział: "Wy dajcie im jeść". Rzekli Mu: "Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść?" On ich spytał: "Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie!"
Gdy się upewnili, rzekli: "Pięć i dwie ryby". Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu.
A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi. Także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatki z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn.

7.01.2011

piątek, 7 stycznia

Czytam już od ponad roku Ewangelię, czytam i szukam nowych interpretacji. I nie ma to nic wspólnego z podważaniem tych Słów, raczej to próba zrozumienia, jak niepojęte jest miłosierdzie Pana.
Sergiusz Riabinin ma racje:

Wszechobecny jesteś, Boże -
a my ciągle w świecie Twych cudów
jak ślepy w galerii obrazów,
jak głuchy na koncercie!

Czytam, a wciąż Twojej wielkości pojąć nie umiem, wciąż szukam własnych dróg, zbyt często zapominając o Tobie. O Twojej obecności, miłości, bliskości.
Irytuję się błahymi sprawami, popadam w smutek, a wystarczyłaby chwila zadumy, chwila rozmowy z Tobą.
Ty, uzdrawiasz nie tylko ciało, ale głównie ducha. Jednak warunek jest jeden, tylko jeden: trzeba mieć w sobie miłość. Trzeba mieć pierwiastek dobra. Z tego pierwiastka może powstać wiele, ale to on jest potrzebny do nawiązania dialogu z Bogiem. On jest początkiem, resztę zostawmy Bogu. Czas zacząć rozmawiać.


Mt 4, 12-17. 23-25

Gdy Jezus usłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:
"Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego. Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan. Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło".
Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: "Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie".
I obchodził Jezus całą Galileę nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. I szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania.

6.01.2011

OBJAWIENIE PAŃSKIE

Oddawać pokłon Jezusowi codziennie, a nie tylko od święta. Nie dla poklasku, lecz tak jak Mędrcy, z wiary, nadziei i miłości.
Nie wiem czy oni istnieli, nie wiem kim byli, ale wiem, że świat dowiedział się o Jezusie, o Mesjaszu.
Nie utrzymali radosnej wieści w tajemnicy, nie zdradzili Pana przed Herodem.

(…) Szedłem schylony
Tułacz strudzony
Gdzie tylko szedłem, tam grały dzwony
I grały dzwony Twoim imieniem
Ciszę raniły dźwiękiem i brzmieniem
Rozkołysane dzwony wspaniałe
Na Twoją sławę na Twoją chwałę
O Chryste!...

-”Tutaj Go znajdę” -
Tak pomyślałem
Sercem mym drżącym, rozszalałym
Sercem, co biło jak te dzwony
Uczcić Cię chciałem, o pochwalony (…)

(O Chrystusie samotnym, Ila i Henia Karmel)


Mt 2, 1-12

Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: "Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon". Skoro usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: "W Betlejem judzkim, bo tak napisał prorok: «A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela»".
Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: "Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon". Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę.
A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do ojczyzny.

5.01.2011

środa, 5 stycznia

Świdruję we mnie zaskakujące pytanie: - Czy uczniowie Jezusa spowiadali się swojemu Nauczycielowi?
Jezus wiedział o ich przewinach, o ich zasługach. Nie musiał naprężać umysłu, by poznać ich pragnienia. Ale inaczej jest wiedzieć, a inaczej usłyszeć.
Nie jestem znawcą Pisma, może jest gdzieś kilka zacnych cytatów, które wskazują, jak uczniowie pokornie wyznają grzechy?
Ale pytanie jest we mnie, jest moje. Stawiam je dlatego, abym nie uległ pokusie samorozgrzeszenia. Abym nie nabrał przekonania, że Bóg i tak zna moje grzechy, więc „o czym tu mówić?”. A jest o czym! Jest o czym rozmawiać, szukać zrozumienia, szukać rozwiązania, naprawy i poprawy. Szukać spowiedzi.


J 1, 43-51

Jezus postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. Jezus powiedział do niego: "Pójdź za Mną". Filip zaś pochodził z Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra. Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: "Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu".
Rzekł do niego Natanael: "Czyż może być co dobrego z Nazaretu?" Odpowiedział mu Filip: "Chodź i zobacz". Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: "Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu".
Powiedział do Niego Natanael: "Skąd mnie znasz?" Odrzekł mu Jezus: "Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym". Odpowiedział Mu Natanael: "Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!" Odparł mu Jezus: "Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: «Widziałem cię pod drzewem figowym»? Zobaczysz jeszcze więcej niż to".
Potem powiedział do niego: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego".