4.02.2010

piątek, 5 lutego

Podstęp jest zwodniczy, zawsze pełen pychy i grzechu. Ofiara Jana dała owoce, ale i ile razy ludzie skrzywdzeni nie rozumieją sensu swojego życia.
Staram się nie oceniać ludzi, zwłaszcza gdy mówią o swoim zwątpieniu, ranach. Staram się słuchać. Ale, gdy w swoim smutku, żalach sięgają sedna - nagle okazuję się, że ich ból wyrósł ze zła, z podstępu, z oszustwa. Biedni w swoim cierpieniu wzywają Boga na daremno, ale nie pamiętają o własnych przewinach.
Pewnie – podobnie jest i ze mną. Bo cierpię, bo płaczę, jakbym zapomniał, że sam zadałem sobie ten ból.
Żadne święto, żadna rocznica nie doprowadzi mnie do zawrócenia z Drogi ku Tobie. Nie będę świętował rocznic abstynencji od hazardu, będę nadal uważał, nadal próbował rozróżniać miłość od podstępu.


Mk 6, 14-29

Słowa Ewangelii według św. Marka. Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: "Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim". Inni zaś mówili: "To jest Eliasz"; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: "To Jan, którego kazałem ściąć, zmartwychwstał".
Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: "Nie wolno ci mieć żony twego brata". A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał. 
Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: "Proś mnie, o co chcesz, a dam ci". Nawet jej przysiągł: "Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa". Ona wyszła i zapytała swą matkę: "O co mam prosić?" Ta odpowiedziała: "O głowę Jana Chrzciciela". 
Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: "Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela". A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swojej matce. 
Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie. 

2 komentarze:

  1. ,, Nie wolno ci mieć żony twego brata "
    miłość i podstęp drogo kosztują....
    okna i drzwi zamknięte......dobranoc:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każde cierpienie bierze się z nas samych. Czy to z oszustwa, podstępu czy też bez naszej przyczyny. Tak samo jak szczęście :)

    OdpowiedzUsuń