14.01.2011

piątek, 14 stycznia

Spowiedź – czym jest to spotkanie?
Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów. A w Jego imieniu kapłani? Zaczynam wątpić.
Nie zaprzeczam odpuszczaniu grzechów, ale nie godzę się na proste rozumowanie tego pojęcia.
Gdy byłem małym chłopcem, bałem się spowiedzi. Moich grzechów, usłyszanych przez srogiego proboszcza. Potem dukałem, bo pierwszy piątek miesiąca, bo przed Wielkanocą. Następnie chodziłem do kościoła, a konfesjonał omijałem z daleka. Mój strach i trema, zostały uprzednio zamienione przez kilu kapłanów w drwinę. Drwili ze mnie, mojego postępowania i drwili z siebie, ze swojej posługi.
Wybrałem wizyty u psychoterapeuty. Drożej, ale uczciwie. Skończyły się pieniądze, a potrzeba rozmowy była spora. Czasami trafiałem na dialog, częściej na morały dla uczniów ze szkółki niedzielnej. Nie oceniałem jednak moich słuchaczy, rozmówców w sutannach – czułem się mniej brudny.
Ale brud jednak został i pojawiło się go na tyle dużo, że sam nie jestem w stanie sobie wybaczyć, rozgrzeszyć swojego postępowania. A gdy mówię o swoich wątpliwościach, podczas spowiedzi, słyszę banalne pocieszenie lub gromkie napominanie. I wtedy wiem, jestem tego pewien: przez tych ludzi nie przemawia Jezus, dlaczego więc w Jego imieniu mają mi odpuścić grzechy? Nawet nie wysłuchali mnie do końca, nie zapytali, nie dopytali. W nagrodę odmawiam formułę modlitwy. Jak na loterii: razy dwa, trzy, bywa że siedem. Czar liczb. Hazard rozgrzeszenia.
A jest lepsze wyjście?
Według prawa – nie. Według sumienia – tak. Jest nim rozmowa, szczera z Jezusem i ludźmi, którzy wcale nie muszą mieć szat kapłana. Mogą nosić się jak żebrak lub jak bogacz. Muszą jednak mieć otwarty umysł. Trudno o takie spotkania. Ale nie są niemożliwe. A co z rozgrzeszeniem? Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów.


Mk 2, 1-12

Gdy Jezus po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę.
Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus widząc ich wiarę rzekł do paralityka: "Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy".
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w duszy: "Czemu tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden?"
Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: "Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej powiedzieć do paralityka: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy też powiedzieć: «Wstań, weź swoje łoże i chodź»? Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów" - rzekł do paralityka: "Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu". On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: "Jeszcze nie widzieliśmy czegoś podobnego".

4 komentarze:

  1. Kapłan nie zawsze nas rozumie, nie musi. On w imieniu Jezusa Chrystusa odpuszcza grzechy za które żałujemy.
    Rozumie nas ...BÓG

    OdpowiedzUsuń
  2. Bóg to Miłość oparta na Prawdzie. Bezwarunkowa.
    Wszycy jesteśmy grzeszni, bo jesteśmy słabi. Pokonywanie słabości to dążenie do świętości, czyli nasza droga wyznaczona Nam przez Boga tu na ziemi. Dał Nam Bóg do pomocy Swojego Syna - Jezusa Chrystusa, który zaprosił Nas byśmy podążali za Nim. Zesłał Nam Ducha Świętego, który obdarował Nas 7 Darami, by ułatwić Nam tą wędrówkę. Dobra Spowiedż oczyszcza Nas, rozgrzeszenie uzyskane od Jezusa (kapłana) pozwala Nam na nowo podążać za Jezusem, jesteśmy w stanie łaski. Czujemy się godni by iść za Nim. Żyć w łączności z Bogiem, aż do całkowitego zjednoczenia w Niebie.
    Spotkanie prawdziwego kapłana-spowiednika to tak jak spotkanie prawdziwej, pięknej i szlachetnej Miłości tu na ziemi. Miłość oparta na prawdzie jest piękna, budująca i uszlachetniająca. Zła miłość jest destrukcyjna, jeśli Bóg Nam ją zsyła to tylko po to by poddać Nas próbie, czy pozwolimy się zniewolić, czy za cennę cierpienia z niej zrezygnować. Mamy wolną Wolę, sami dokonujemy wyboru. My decydujemy czy wybieramy Boga czy demona. Nawet jak wyspowiadamy się z tego grzechu a nadal w Nim trwamy to oszukujemy siebie i Boga i nie ma znaczenia czy spowiednik(Jezus) Nas zrozumie i da rozgrzeszenie. Bóg kocha swoje dzieci, jeśli Go wybierzemy i oddamy Mu złą miłość i swoje cierpienie, wynagradza pięknymi owocami. Warto podjąć tą ciężką i trudną próbę, w nagrodę otrzymujemy piękne, szlachetne uczucie i pełną harmonię w jedność z Bogiem. Czujemy Jego błogosławieństwo.
    Co do spowiednika warto szukać prawdziwego następcy Jezusa w tej posłudze. Wtedy spotkanie z Nim podczas spowiedzi jest jak kąpiel w rzece Jordan, czujemy, że się nawracamy, że dostapiliśmy kolejnej łaski wiary. To tak jak spotkanie właściwego człowieka w oczekiwaniu na uczucie. Spotkanie prawdziwej Miłości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miłość dobra... miłość zła...
    uczucia nie zależą od nas ,
    tylko nasze ...CZYNY

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jest w istocie. Nie mamy wpływu na nasze uczucia, ale mamy wpływ na to co z Nimi zrobimy.
    Największym darem dla osoby, którą kochamy zakazaną przez Boga miłością, jest usunięcie się w cień własnego cierpienia. Ratujemy w ten sposób siebie wzajemnie. Nie ulegamy pokusie, choć taka wydaje się piękna i słodka.

    OdpowiedzUsuń