13.01.2011

czwartek, 13 stycznia

Słowo odchodzi na drugi plan, słowo na nic się zda, gdy nie ma wiary.
Zawsze przekonywałem, że wszystko jest między słowami, ale zaczynam wątpić, czuję się pokonany.
Trędowaty poprosił o oczyszczenie. Dostał to, czego pragnął. Jezus poprosił go o skupienie, aby przeżył wewnętrznie spotkanie z Nim i cud uzdrowienia. Aby dostrzegł sens tego co się stało. Aby uwierzył. Ten jednak pobiegł i opowiedział wszystkim. Czy on na pewno ozdrowiał?
Karl Jaspers w Filozofii egzystencji pisze: Zabobonna wiara w język. Od samego początku człowiek błędnie rozumiał istotę swojego języka. Sądził, że dzięki nazwom posiadł substancję rzeczy, że przez poznanie nazw opanował je w magiczny sposób – dzięki znajomości imion rozciągnął swą władzę także nad bogami.
I? I trędowaty uznał, że wystarczy powiedzieć: „Jezusie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. A, gdy to się stało poczuł się ważny, lepszy. Niewiele zrozumiał. Ktoś powie, że nie można odmówić mu prawa do radości, bo ozdrowiał? Do radości – nie, ale do głupoty – tak!
Pan wyraźnie nakazał, aby milczał. Zdjął z niego chorobę i w zamian prosił o wiarę, nie rozgłos.
Ale stało się inaczej. W naszej naturze jest paplać, nadużywać słów, a potem przy ich użyciu tłumaczyć swoje roztargnienie.
Gdy człowiek wydobędzie się z fałszywej i zabobonnej wiary w język, dzięki temu, że uprzytomni sobie, czym język autentycznie jest i czego nigdy nie może dokonać – oznaczać to będzie wielkie wyzwolenie – pisze Jaspers i ma rację!
Język jest zbyt ułomny, by pokonać strach. Język jest niczym w miłości. Język jest zbędny w wierze. Absurd? Tylko początkowo.
I strach, i miłość, a przede wszystkim wiara potrzebują ducha, nie słów. Silny duch zwalczy strach, rozgrzeje miłość i podda się wierze. Słowa w tym wypadku są zbędne.
Za cud ozdrowienia należy dziękować cicho i roztropnie. Czynami, nie słowami.



Mk 1, 40-45

Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: "Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić". Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: "Chcę, bądź oczyszczony". Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.
Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: "Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich".
Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

2 komentarze:

  1. "I strach, i miłość, a przede wszystkim wiara potrzebują ducha, nie słów. Silny duch zwalczy strach, rozgrzeje miłość i podda się wierzę. Słowa w tym wypadku są zbędne." Wszystko zostało powiedziane, reszta jest milczeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie najwięcej możemy pokazać czynami.

    OdpowiedzUsuń