2.11.2010

WSZYSTKICH WIERNYCH ZMARŁYCH

Dwa wspomnienia ciągną się za mną przez całe życie. Wstydzę się za dziecko, za siebie.
Mam w pamięci dwie śmierci. Dziadka i babci. Gdy umarła ona wszyscy zebrani kłócili się o dobra rodzinne, na ogniu gotował się tłusty rosół przez Nią przygotowany, a ja nie miałem spodni. Nie miałem po prostu w czym pójść na pogrzeb. Poszedłem w pożyczonych. Cały pogrzeb wierciłem się i wstydziłem spodni. Czułem się nagi. Czułem się podle. Zapomniałem o śmierci. Kochałem babcię. Miałem 12 lat.
Gdy umierał dwa lata wcześniej dziadek (mąż innej babci...) wszystko mnie ciekawiło. Ciało było w domu, więc zaglądałem, podglądałem. Ale najwięcej czasu spędzałem na strychu, w piwnicy i w kuchni. Była wielka stypa, była legumina. Dziadek nie wstawał, chociaż za leguminą przepadał. A potem był kondukt żałobny. Szedłem w jednym z pierwszych rzędów. Wszyscy płakali. Gapiłem się na majowe łąki. Jako dziecko ryczałem wciąż i na zawołanie, ale tego dnia nie potrafiłem. Naplułem więc w dłonie i wtarłem w oczy. Moje łzy były gęste, ale szybko schły, a więc poprawiałem swój make up kilka razy.
Wiem, byłem wtedy dzieckiem. Byłem potem na wielu pogrzebach, odchodzili dalsi i bliżsi. Ale te wspomnienia są we mnie tak mocne, tak silne.
Jeszcze wiele lat po pogrzebie dziadka, budziłem się zlany potem, lub zmoczony – bo wydawało mi się, że dziadek straszy mnie za te łzy.
Ktoś kto czyta te słowa może się śmiać, pukać w głowę. Bo co to za rozważania w Zaduszki? Moje. Mojego wstydu. Moje, pamięci moich kochanych Dziadków.


J 11, 32-45

Gdy Maria, siostra Łazarza, przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła mu do nóg i rzekła do Niego: "Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł".
Gdy więc Jezus ujrzał, jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: "Gdzie go położyliście?" Odpowiedzieli mu: "Panie, chodź i zobacz". Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: "Oto jak go kochał!" Niektórzy z nich powiedzieli: "Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?" 
A Jezus ponownie okazując głębokie wzruszenie przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: "Usuńcie kamień". Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: "Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie". Jezus rzekł do niej: "Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?" 
Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: "Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał". To powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: "Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!" I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: "Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić". Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.

1 komentarz:

  1. Na pogrzebach często płaczemy nie po innych, ale po ...SOBIE, bo odchodzi nasz ,,obraz" zapisany w drugim człowieku...
    Ktoś, kto ...NAS kochał.

    OdpowiedzUsuń