Gdyby
odrzucić sacrum i zostawić profanum, wypadałoby napisać, że Bóg
jest socjalistą. I to w dodatku naiwnym socjalistą.
Ale
mam jeszcze w sobie ziarno wiary, więc pierwsze zdanie wytłumaczę:
sarkazmem samopoczucia. Co to takiego? To coś, gdy człowiek nie wie
jak i za co przeżyć kolejny dzień, a potem siada do Pisma i czyta
TO co poniżej.
...idę
na spacer, podglądam jesień, bawię się z Synem i sarkazm
zostawiam za sobą, a przed sobą wypatruję nadziei. Na jutro.
Łk
16, 9-15
Jezus
powiedział do swoich uczniów: "Pozyskujcie sobie przyjaciół
niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do
wiecznych przybytków.
Kto w
drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny: a kto w
drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.
Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się
wierni, prawdziwe dobra kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym
dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?
Żaden
sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie
nienawidził, a drugiego miłował: albo z tamtym będzie trzymał, a
tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie". Słuchali
tego wszystkiego chciwi na grosz faryzeusze i podrwiwali sobie z
Niego.
Powiedział
więc do nich: "To wy właśnie wobec ludzi udajecie
sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie
uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych".
Czy Bóg to niemowa, że pozwala kłamcą mówić w jego imieniu?
OdpowiedzUsuń