UWIERZYLI i ogłosili to światu.
Nie rozgrzeszam się, nie wybielam – zwłaszcza przy pomocy Pisma, – ale gdy się wgłębiam w słowa apostołów jestem przekonany, że wątpliwości były wpisane w naszą wiarę od narodzin Jezusa. Cała Ewangelia nie jest wcale księgą zapewnień, nakazów i cudownych recept. Jest księgą ludzi. To przekaz walki o siebie i boską miłość.
Oktawa Wielkiej Nocy, to ciągłe wątpliwości Jego uczniów. To też okres, w który uzmysławiamy sobie, że Pan nie dość, że został zabity za nasze grzechy, że zmartwychwstał, aby nas zbawić – to jeszcze musi udowadniać, że jest Synem Bożym. Ukazywał się – nie dla frajdy i efekciarstwa, lecz dla wiary. Bo wiedział, że jesteśmy tylko ludźmi.
Apostołowie, gdy zrozumieli sens jego śmierci i żywych powstania – poszli i nauczali innych, poszli i spisali, to czego byli świadkami.
Mk 16, 9-15
Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z Nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. Oni jednak słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć.
Potem ukazał się w innej postaci dwom z nich na drodze, gdy szli na wieś. Oni powrócili i oznajmili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli.
W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego. I rzekł do nich: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu".
Ja w tym wszystkim widzę jeszcze jedno- Jezus wyrzucał nam brak zaufania drugiemu człowiekowi, a skąd ona się bierze?
OdpowiedzUsuńPrzecież Jezus uczył miłości, a przecież ona głęboko związana jest z zaufaniem. Nie ufa ten kto nie kocha. Ludzie są wobec siebie podejrzliwi i nieufni. Dobrze wiedzą, że słabość pod postacią miłości, prędzej czy później spostrzegą i wykorzystają źli.
Na ile słuszne jest powiedzenie, nie bój się duchów- bój się złych ludzi? I jak tu w takich warunkach komuś zaufać?