Nauczyciela mi potrzeba.
Mam w sobie tyle pychy, ale jednak wiem, że gdy ktoś „zrobi na mnie wrażenie” słowem i ciałem, jestem w stanie porzucić swoją wyższość i pójść za nowo poznanym.
Jezusa, poznaję codziennie. Nie tylko przez czytanie Pisma, ale przez Jego znaki, w innych ludziach, w słowach, w milczeniu, w kamieniu i w wodzie. Ale rzadko myślę o Jezusie jako nauczycielu. Częściej wybieram opcję: „Przyjaciel”. I nie porzucając swoich przyzwyczajeń, powinienem jednak więcej słuchać, a mnie „gadać”, zagadywać.
Powinienem w Jego imieniu i z Jego imieniem zmieniać to co mogę zmienić i pogodzić się z tym, co już pozostanie takim jakim jest.
J 1, 35-42
Jan Chrzciciel stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: "Oto Baranek Boży". Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem.
Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: "Czego szukacie?" Oni powiedzieli do Niego: "Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu), gdzie mieszkasz?" Odpowiedział im: "Chodźcie, a zobaczycie". Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej.
Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: "Znaleźliśmy Mesjasza" (to znaczy: Chrystusa). I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: "Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas" (to znaczy: Piotr).
Tęsknimy za Bogiem, szukając ...SENSU.
OdpowiedzUsuńBy poznać to czego się szuka i znaleźć to, czego się pragnie, trzeba pójść za ...JEZUSEM.