Dawno się nie modliłem. Zbyt dawno.
Codziennie zaglądam do Pisma. Codziennie robię to w pośpiechu. Codziennie zbyt mało czasu poświęcam rozmowie z Ojcem.
Nie jest zasługą, że czytam Pismo. To mój wenętrzny nakaz. Trzyma mnie w pionie. Pozwala na złapanie oddechu. Ale czasami wydaję mi się, że robię to źle, sztucznie.
Rozmowa z Ojcem nie może polegać tylko na płaczu lub wymądrzaniu. W rozmowie jest czas też na słuchanie. A ja słucham słabo i źle.
Zagaduję Pana Boga. Zagaduję sam siebie. Bo brakuję mi sczerości. Brakuję cierpliwości. Wciąż się spieszę, wciąż gonię, wciąż nie mam czasu dla Ojca. Tłumaczę to brakiem zrozumienia ze strony księży. Tłumaczę to własnym konfesjonałem duszy. Ale co to jest? Dlaczego znowu oddaliłem się od Ojca. Dlaczego znowu czuję się jak syn marnotrwany? Dlaczego wciąż schodzę z obranej i wskazanej drogi?
Ojcze jesteś w niebie i tu na ziemi. Wybacz mi moją lekkomyślność.
Łk 11, 1-4
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: "Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów".
A On rzekł do nich: "Kiedy się modlicie, mówcie:
«Ojcze, święć się imię Twoje,
przyjdź królestwo Twoje.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
i przebacz nam nasze grzechy,
bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini;
i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»".
Modlitwa ... to podarunek miłości.
OdpowiedzUsuńModlitwa z Maryją ( Różaniec)... to modlitwa serca.