Gdy Bóg już nas uzdrowi, szybko o Nim zapominamy.
Chyba tak jest i ze mną. Dużo dostałem od Ojca, a mam poczucie winy, że tak niewiele Mu daje. To dzięki Bogu zaszła we mnie zmiana. To dzięki pomocy o woli Ojca nie gram od dwóch lat. To dzięki Niemu żyję. Ale ja chcę wciąż więcej. Niecierpliwie i nieustannie krzyczę, że chcę jeszcze. Byłem jedną nogą, a na pewno rozumem oddany śmierci. Wszyscy mnie opuścili i kazali radzić samemu. Potem Bóg wskazaywał mnie innym i spotykałem ludzi, którzy pomagali mi wyjść z bagna. Dzisiaj nie ma pomocnych rąk, które prowadzą mnie dalej i dalej. To boli. Uwiera. Nie mam pomysłu jak i co dalej? Ale muszę pamiętać, gdzie byłem i gdzie jestem. Gdzie mogę być i gdzie chcę być.
Ludzie odchodzą. Bóg zostaje. Jest.
Łk 17, 11-19
Stało się, że Jezus zmierzając do Jerozolimy, przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: "Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami". Na ich widok rzekł do nich: "Idźcie, pokażcie się kapłanom". A gdy szli, zostali oczyszczeni.
Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: "Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec". Do niego zaś rzekł: "Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła".
WDZIĘCZNOŚĆ ?
OdpowiedzUsuńTylko jeden z dziesięciu podziękował.
Umieć ...DZIĘKOWAĆ...
za to, że świeci słońce, są dwie nogi i ręce niekoniecznie ,,lewe"
i nawet, gdy się wydaje, że NIC się nie ...udaje,
ale najbardziej za to, że
....jesteś Boże.