Widzę te słowa. Chętnie bym je namalował.
Chętnie pochwyciłbym pędzel i mimo ułomności i braku talentu, to w szale uwielbienia dla tego Czytania – malowałbym tak długo, aż zrozumiałbym sens mojego życia.
Gdybym chciał opisać to co poniżej stałbym się grafomanem większym, niż mi się to zdarza. Gdybym chciał to komuś opowiedzieć, zakrztusiłbym się obłudą i pychą. Gdybym chciał to zaśpiewać, usłyszałbym słuszne gwizdy i pomruki.
Namalować wejście do raju, namalować swoim życiem.
Łk 13, 22-30
Jezus, nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: "Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?"
On rzekł do nich: "Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście». Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości».
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz