Panie, wsłuchuję się w Te piękne słowa. Uwielbiam je. Słowa. Czas na czyny.
Zaczynam się gubić w miłowaniu innych chciałbym być bratem-łatą, kochankiem, przyjacielem, powiernikiem. To mnie przerasta, gdy sam nie potrafię znaleźć oparcia w innych.
Moje grono bliskich niby wielkie, ale na ziemi mam przyjaciela, mam syna. Mam też Ciebie. Ale wciąż proszę o więcej, a gdy moje prośby zostają wysłuchane, nie potrafię sprostać, nie potrafię podołać. Marzyciel ze ściętą głową ze mnie. Pragnę, ale nie wiem jak wykorzystać otrzymane dary.
Panie, pomóż mi zrozumieć innych, ale przede wszystkim samego siebie.
J 15, 12-17
Jezus powiedział do swoich uczniów: "To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali".
Bóg jest miłością i z jej powodu UMIERA dla nas. Pragnie naszej przyjaźni.
OdpowiedzUsuńTylko sługa nie wie co czyni Pan ... przyjaciel WIE ...