Oddać się opiekę Pana, służyć, słuchać, rozumieć.
Czy tak właśnie robimy, gdy decydujemy się ochrzcić nasze dzieci? Czy wtedy ofiarowujemy je Panu? Czy one tego chcą? Czy Pan tego potrzebuje?
Czy chrzest poza wymiarem symbolicznym ma jakikolwiek sens? Czy nie przymuszamy narodzonych do własnych wyborów? Jakie mamy prawo decydować o życiu innego człowieka? A jeżeli on nie chcę, jeżeli zdecyduje później?
Stawiam te pytania, trochę prowokacyjnie, trochę z przekory. Nie będę na nie odpowiadał przez następne sześć akapitów. Napiszę coś, co wyjaśnia moje postrzeganie wiary.
Chrzest, to symbol. To decyzja. To wybór. To obowiązek. Decydując się ofiarować swoje dziecko Bogu, muszę i chcę zrobić wszystko, aby poznawało ono Pana i nauczyło się z Nim rozmawiać. Mam słabe wyniki z tego egzaminu. Córka mieszka daleko stąd, Syn bywa u mnie. Ale to bywanie staram się zamienić w czas święty, znaleźć słowa własne i w odpowiednich książkach, by tłumaczyć synowi, dlaczego został ofiarowany Bogu i jak wielkie jest miłosierdzie Pana.
Te rozmowy wyciszają nas obu, dają wytchnienie w codziennej gonitwie. Tymi rozmowami dbam o siebie, o niego, ale nigdy nie chcę, aby zapomniał o Ojcu w niebie.
Co z tą wiedzą zrobi w przyszłości?
On i Pan zdecydują.
Łk 2, 22-40
Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: "Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu". Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.
A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:
"Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju,
według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela".
Koniec krótszej perykopy
A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu".
Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą.
Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.
Matka Boża Gromniczna
OdpowiedzUsuńzapala świecę
oddaje Bogu to, co najdroższe
swojego ...SYNA,
swoje pragnienia, nadzieje ...ŻYCIE
Ofiarować dzieciom Boga
Bogu ofiarować dzieci