Wszędzie jesteś posłany, zwycięski.
Twoją ojczyzną każdy człowiek, każdy polny kamień, kwiat, ptak. Każde dobro słowo. To nie opis infantylnego rysunku, dziecięcego wyobrażenia. To WIELKA prawda.
Gdy zacząłem cieszyć się życiem, dostrzegłem Ciebie w tak wielkim rozmiarze, w tak niewielkich przedmiotach. Zacząłem rozumieć piękno życia. Piękno Twojego przesłania.
Pogarda prowadzi do odtrącenia, do chęci odpędzenia – wypędzenia Ciebie. Ale Ty spokojnie odchodzisz, cierpliwie czekasz, spotykasz innych i kolejnych. Ja spotkałem Ciebie. Wśród narodu gniewnych myśli i polityki cierpień. Sam sobie zgotowałam ten los, Ty podałeś mi dłoń, przemyłeś oczy, otworzyłeś uszy.
Łk 4, 24-30
Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze: "Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.
Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman".
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz