Czasami za mało we mnie zrozumienia dla opisu ewangelistów, dla tłumaczenia słów i zdarzeń.
Oczywiście powinienem wysilić swój rozum i w każdym słowie doszukiwać się wielkich przesłań, cudownie ukrytych alegorii. I tak jest ze zdaniem niewiasty, gdy mówi: "Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, spadają ze stołu ich panów które ". Jest w tej kobiecie i wiara i pokora i posłuszeństwo.
Ale dziwią mnie takie zdania: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela i Niedobrze jest brać chleb dzieciom i rzucać psom. Czuję dyskomfort i wiem, że poetycka warstwa Pisma mnie czasami przytłacza. Wolę prostotę swojej wiary, wolę prostotę w miłości. Nie lubię, gdy ktoś ma się czuć gorszy, poniżany. A tak czasami – pewnie błędnie – czytam słowa świętych Mateusza i Jana.
Mt 15, 21-28
Jezus podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: "Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha". Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem.
Na to zbliżyli się do Niego uczniowie i prosili: "Odpraw ją, bo krzyczy za nami".
Lecz On odpowiedział: "Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela".
A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: "Panie, dopomóż mi".
On jednak odparł: "Niedobrze jest brać chleb dzieciom i rzucać psom".
A ona odrzekła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, spadają ze stołu ich panów które ".
Wtedy Jezus jej odpowiedział: "O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz". Od tej chwili jej córka została uzdrowiona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz