8.11.2010

poniedziałek, 8 listopada

Żałujesz? Przebaczam ci. Żałuję. Przebaczasz mi?
Jest w nas tyle zawziętości, zapiekłości, gniewu. Słowa głoszone to jedno, słowa czynione to już zupełnie inna historia.
Historia, który dotyczy nas wszystkich codziennie. Jesteśmy egoistami, perfidnymi, małostkowymi draniami. Można nas zaprosić do auli pełnej studentów. Będziemy wiedli prym. Ale nie warto nas zapraszać do domów, zepsujemy życie innym.
Piszę w liczbie mnogiej, bo czuję odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale za osoby, które są w moim sercu, głowie, ale niestety są tak dalekie ode mnie, że tylko moje nawoływanie, które odnoszę i do siebie, jest możliwe. Rozmowa stała się tematem tabu.
Nie stać mnie, ciebie na gest pojednania, bo dostrzegamy sztuczność tej celebry. Pojednać musimy się najpierw ze sobą. W pojedynkę, dopiero potem możemy zawalczyć o prawdziwe, uczciwe przebaczenie.


Łk 17, 1-6

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu na szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.
Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu". 
Apostołowie prosili Pana: "Przymnóż nam wiary". Pan rzekł: "Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna".

1 komentarz: