Dzisiaj niewielu słucha Ciebie z zapartym tchem, a jeżeli nawet, to tylko słucha...
I ja pewnie zaliczam się do tego grona. Słucham, a żyję, a raczej wegetuję według nie zasad, lecz z przypadku. Nie ma we mnie już siły i mocy. Nie ma we mnie pokory. Nie ma we mnie chęci. Jest we mnie pustka i nawet nie jestem w stanie zmusić się, aby pójść do świątyni.
Stoję w miejscu? Nie, cofam się i to mnie właśnie przeraża.
Łk 19, 45-48
Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: "Napisane jest: «Mój dom będzie domem modlitwy», a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców".
I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.
W świątyni mieszka żywy Bóg. Chociaż jest wszędzie, TAM szczególnie. Znaleźć Go bez Niego. JAK ?
OdpowiedzUsuń