Mówić o Jezusie. Nie rozpowiadać. Ale mówić i próbować zrozumieć.
Spotkałem kilka dni temu starą kobietę. Twarz w bruzdach, dłonie popękane mrozem życia. Unikam rozmów, gdy czuję od kogoś alkohol. A tak było i w tym wypadku. Ale kobieta nie dawała za wygraną i czepiała się moich oczu. Nie była pijana, więc może to mój węch zawinił. Złe rozpoznanie.
Poprosiła o część gazety, którą czytałem. Potem o całą. Następnie o wafelka. Po chwili, gdy wróciłem do przedziału, o papierosa. Chciała też pieniędzy, ale miałem tylko na śniadanie i nie zostawiłem jej „wdowiego grosza”.
Wyglądała źle, ale miała piękne oczy. Smutne, ale piękne. I to one mnie ujęły, gdy wypowiadała ostatnie zdania, zanim wysiadłem.
Modli się pan czasami? - zapytała.
Staram się.
O co?
Dziękuję za każdy dzień i proszę o łaskę dla siebie i innych na kolejne.
A za mnie się pan pomodli?
A jak ma pani na imię?
Nieważne. Mam nadzieję, że Jezus mnie zna. Będzie wiedział o kogo chodzi.
Łk 2, 36-40
Gdy Rodzice przynieśli Dzieciątko Jezus do świątyni, była tam prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą.
Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.
Zobaczyć Boga w ...CZŁOWIEKU
OdpowiedzUsuńtak, jak zobaczyła św. Anna.
TO zakorzenić swoje życie w modlitwie,
podołać wyrzeczeniom.