Panie,
zawsze będziesz obok mnie.
Po
blisko dwóch latach czytania codziennie Ewangelii i nieporadnym Jej
tłumaczeniu (sobie), postanowiłem zawiesić pisania bloga. Może na
zawsze, a może tylko na jakiś czas.
Każdego dnia miałem czas, by zajrzeć do Pisma. Często, za często
Go nie rozumiałem. Prowadziłem tego bloga dla siebie. Wiem, że to
egoistycznie, ale tylko dla siebie. I to co robię teraz też jest
moim wyborem.
Tak będzie uczciwie.
Nie
będę kolejny raz płakał na swoim losem, ale wiem jedno: nie mam
żadnego prawa pouczać innych (a robiłem to), ale mam prawo walczyć
o swoje życie (a robię to kulawo).
Wielu
braci mi nie przebaczyło, ja
wybaczam wszystkim i proszę Was o modlitwę w moich zmaganiach. Może
jeszcze sto razy upadnę, ale wiem, że zawsze obok mnie jest Jezus,
więc się podniosę.
Nie
zawsze Go rozumiem, ale czy On rozumie mnie?
Łk
17, 1-6
Jezus
powiedział do swoich uczniów: "Niepodobna, żeby nie przyszły
zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby
lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu na szyi i
wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z
tych małych.
Uważajcie
na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; jeśli żałuje,
przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie
i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję
tego», przebacz mu".
Apostołowie
prosili Pana: "Przymnóż nam wiary". Pan rzekł:
"Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście
tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a
byłaby wam posłuszna".